26 stycznia obchodzony jest Ogólnopolski Dzień Transplantacji - przypada w rocznicę pierwszego w Polsce udanego przeszczepu nerki. Podczas konferencji prasowej w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Kielcach, gdzie działa Ośrodek Dawców Szpiku, przybliżono idę przeszczepów szpiku, wykonywanych w leczeniu różnych odmian nowotworów krwi.

Reklama

Jak podkreślił kierownik Kliniki Hematolgii i Transplantacji Szpiku Świętokrzyskiego Centrum Onkologii, dr hab. n. med. Marcin Pasiarski, liczba chorych którzy wymagają na pewnym etapie leczenia transplantacji szpiku, wzrasta, dlatego rośnie także zapotrzebowanie na tego typu procedury.

- Przeszczepienie szpiku może odbyć się tylko wtedy, kiedy biorca, czyli chory, znajduje się w pełnej remisji choroby - nie stwierdzamy w badaniach klinicznych i laboratoryjnych cech choroby. Nie oznacza to, że chory jest zdrowy, tylko choroba stała się tak mała, że nie jest wykrywalna obecnie dostępnymi technikami – tłumaczył.

Dodał, że remisję można osiągnąć po wielomiesięcznej chemioterapii lub immunochemioterapii. Potem, gdy jest pewność, że istnieje dawca dla takiego chorego, przeprowadza się u biorcy tzw. leczenie kondycjonujące. - To taka "megachemioterapia", która ma zniszczyć wszystkie komórki nowotworowe w szpiku kostnym lub węzłach chłonnych. Po tej procedurze chory nie zregeneruje już swojego szpiku. Jest to taki moment krytyczny, w którym jest on zdany tylko i wyłącznie na dawcę – opisywał Pasiarski.

Reklama

Lekarz zaapelował, by osoby, które zdecydują się zarejestrować jako potencjalni dawcy szpiku, nie cofali swoich decyzji. - Niestety mieliśmy sytuację, kiedy chory z całkowitą remisją był przygotowywany do leczenie kondycjonującego, a dawca wycofał się z powodów niezwiązanych ze swoim staniem zdrowia - które są oczywiście poza wszelka dyskusją. To naprawdę jest ogromna trauma dla chorego, który zniósł wielomiesięczne leczenie i słyszy, że nic z tego przeszczepu nie będzie. Dlatego apeluję, by każdy, kto zgłasza się do rejestru, brał pod uwagę, że ten telefon (z informacją, że może przekazać szpik potrzebującemu – PAP) naprawdę zadzwoni – podkreślił.

Zaznaczył, że dzięki przeszczepowi szpik dawcy, regenerując się w ciele biorcy, nie tylko umożliwia mu dalsze życie, lecz także broni organizm przed nawrotem choroby. - To naprawdę jest dar życia. Te osoby, które oddały szpik, podarowały komuś życie - ocenił Pasiarski.

Monika Paprota-Jarosz, która oddała szpik w listopadzie ub.r., także podkreśliła, że decyzja o rejestracji w bazie musi być dobrze przemyślana. - Jeśli damy komuś tę nadzieję, to nie mamy prawa jej odbierać – dodała.

Reklama

Jak opisywała, zarejestrowała się podczas akcji organizowanej w 2014 r., kiedy szukano pomocy dla chorego dziecka z jej miasta. - Dla mnie była to pewna oczywistość. Jeśli ja oczekuję pomocy od innych, moim obowiązkiem jest jej udzielić, jeśli ktoś jej potrzebuję. Jeśli jesteśmy ludźmi, to tak powinno być – dodała Paprota-Jarosz.

W jej ocenie, poza satysfakcją, że można komuś pomóc, oddanie szpiku niesie też korzyści dawcom. - Zaczęłam bardziej dbać o siebie, zrezygnowałam z pewnych rzeczy, które mogły źle wpływać na moje zdrowie, zwracam uwagę na to, co jem i piję. Zostaliśmy też świetnie przebadani – teraz mamy świadomość tego, że jesteśmy zadrowymi ludźmi(…) – opisywała dawczyni.

Inny dawca, Łukasz Skrzypczyk, mówił, że postanowił się zarejestrować w bazie, gdy w jego mieście pojawił się specjalny autobus, promujący dawstwo szpiku. O tym, że jego szpik będzie potrzebny choremu, dowiedział się trzy miesiące później, a niecały rok od rejestracji oddał szpik. - Uważałem, że tak powinienem zrobić, było to dla mnie naturalne. Tego samego oczekiwałbym, gdyby wydarzyła się sytuacja odwrotna. Nie robiłem z tego wielkiego wydarzenia – zaznaczył.

Skrzypczyk dodał, że dzięki informacjom, które otrzymał od specjalistów z kieleckiego ośrodka, dokładnie wiedział, jakim procedurom będzie poddawany. - Może przy samym oddaniu szpiku było parę rzeczy, które mnie trochę zaskoczyły, ale nie było czegoś, czego się bałem – podkreślił.

Kielecki Ośrodek Dawców Szpiku działa od 2011 r. Rekrutuje potencjalnych dawców głównie z woj. świętokrzyskiego, ale też z województw: małopolskiego, podkarpackiego oraz części mazowieckiego i łódzkiego. Kierująca placówką Zdzisława Sitarz-Żelazna poinformowała, że udało się zrekrutować ponad 25 tys. osób. Od 2011 r. 32 osoby oddały komórki macierzyste (cztery z nich dwukrotnie).

Sitarz-Żelazna podkreśliła, że im więcej zarejestrowanych, tym większa szansa na znalezienie genetycznego bliźniaka dla potrzebujących. - Osoby, które takie komórki oddały, stanowią dowód, że jest to możliwe, że nic im się nie stało, mimo okresowych poświęceń – przyjmowania leków, przy których można się czuć traszkę gorzej, nie spowodowało to żadnych ustępstw dla zdrowia. A na pewno uratowało inne życia - dodała Sitarz-Żelazna. Przypomniała, że po oddaniu szpiku monitoruje się stan zdrowia dawców.

Wg danych przedstawionych na konferencji, w Rejestrze Dawców Szpiku w skali całego kraju znajduje się ponad 1,2 mln osób. Rejestr światowy to ponad 28 mln potencjalnych dawców.

W Polsce pobiera się rocznie ok. 1,2 tys. komórek macierzystych. Ok. 300 to pobrania dla polskich pacjentów, a 900 – dla biorców zagranicznych. Ponad 60 proc. chorych w kraju otrzymuje komórki macierzyste od polskich dawców.