Większość z nich była zdrowa, prawie dwa tysiące cierpiały jednak na ciężką depresję. Wielu z nich miało depresję nawracającą. Okazało się, że chorzy mieli wyraźnie mniejszy hipokamp - część mózgu odpowiadającą za zapamiętywanie i emocje. Dlatego ważne jest leczenie i to do pełnego wyzdrowienia, podkreślał w australijskim radiu ABC autor badań profesor Ian Hickie z Uniwersytetu w Sydney: Bez takiego leczenia jest duże prawdopodobieństwo, że choroba będzie miała szkodliwy wpływ na funkcjonowanie mózgu.

Reklama

Zdaniem ekspertów depresja jedną z najczęstszych przyczyn niepełnosprawności na świecie. Lekarz przypominają, że choroba ta, nieleczona, może prowadzić do prób samobójczych.

Obecnie na depresję cierpi około 350 milionów ludzi na świecie. Wyniki australijskich badań publikuje pismo „Psychiatria Molekularna” („Molecular Psychiatry”).

Zdrowie dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>