Niezadowolenie z usług medycznych, roszczeniowa postawa, długie oczekiwanie na poradę powodują, że pacjenci są agresywni wobec personelu medycznego. Ratownicy medyczni chcieliby się szkolić, by wiedzieć, jak odpowiadać na reakcje pacjentów.

Dane dotyczące agresji pacjentów wobec pracowników służby zdrowia zebrano w siedmiu miastach. Okazało sie, że agresji słownej i fizycznej najczęściej używali pacjenci z Bielska-Białej - 61 (głównie nietrzeźwi), Siemianowic Śląskich - 37, Dąbrowy Górniczej - 35 i Rudy Śląskiej - 28.

Reklama

Policja była wzywana zarówno przez lekarzy, pielęgniarki, jak i załogi pogotowia. Agresywne zachowania zdarzały się na oddziałach szpitalnych, w izbach przyjęć oraz w trakcie czynności ratowniczych podejmowanych w domu pacjenta. Niezadowolenie wykazują pacjenci pijani, pod wpływem narkotyków, ale także rodziny lub znajomi chorych niezadowoleni z tego, że muszą czekać na poradę medyczną.

Przewodniczący Polskiej Rady Ratowników Medycznych Mateusz Komza mówił w poniedziałek podczas konferencji "Przeciwdziałanie agresji w służbie zdrowia", że policji zgłaszane są te najbardziej drastyczne sytuacje. Jak dodał, powodują je coraz większe niezadowolenie ze służby zdrowia oraz postawa roszczeniowa pacjentów.

Reklama

"Potrzebne są szkolenia dla ratowników medycznych i dyspozytorów, a tego obecnie nie ma. Dobrze byłoby, żeby ratownicy medyczni wiedzieli jak sobie pomóc, jak odpowiedzieć na reakcje pacjentów" - powiedział Komza.



Wicemarszałek województwa śląskiego Mariusz Kleszczewski przyznał, że w swej praktyce lekarskiej kilkakrotnie doznał agresji ze strony pacjenta. "Wydaje się, że nie ma takiego lekarza i pielęgniarki, którzy nie spotkaliby się z agresją" - mówił. Dlatego - zdaniem wicemarszałka - w takie "najtrudniejsze miejsca", jak np. izba przyjęć, powinni trafiać najbardziej doświadczeni lekarze i pielęgniarki.

Reklama

Pacjenci, którzy dopuszczą się agresji wobec podlegają karze. Ekspert wydziału prewencji śląskiej policji podinspektor Adam Strzebińczyk przypomniał, że w wielu przypadkach, personel medyczny przy udzielaniu pomocy doraźnej podlega ochronie tak, jak funkcjonariusz publiczny. Oznacza to, że zajście związane ze znieważeniem, czy naruszeniem nietykalności cielesnej, zostanie zakwalifikowane jako atak na funkcjonariusza publicznego, a w tym wypadku wyższe są kary i stosowany jest tryb ścigania z urzędu. Kara taka może wynieść od 3 miesięcy do 5 lat i więcej.

Konferencja "Przeciwdziałanie agresji w służbie zdrowia" została zorganizowana przez Medical Prestige Club, które jest przedsięwzięciem zajmującym się m.in. ochroną prawną pielęgniarek i ratowników medycznych.