Zorganizowano ją z okazji Światowego Dnia Chorych na Łuszczycę, obchodzonego 29 października. Na tę niezakaźną, ciężką i przewlekłą chorobę cierpi na świecie 125 mln osób, a w Polsce około 1 mln.

Reklama

Łuszczyca charakteryzuje się nadmiernym złuszczaniem się naskórka oraz obecnością na skórze plam, grudek lub zmian krostkowych w kolorze czerwonobrunatnym, pokrytych srebrzystą łuską lub strupami. Towarzyszą temu ból, świąd i pieczenie. Zmiany skórne występują najczęściej na kolanach i łokciach, w okolicy kości krzyżowej, na pośladkach, owłosionej skórze głowy oraz stopach i dłoniach. Ale zajęte mogą być również paznokcie, w najcięższej postaci (tzw. erytrodermicznej) - nawet cała skóra.

"Dziś już wiadomo, że łuszczyca nie jest wyłącznie schorzeniem skórnym, ale ogólnoustrojowym" - powiedział na konferencji prof. Andrzej Kaszuba, konsultant krajowy ds. dermatologii i wenerologii. Pacjenci, którzy na nią cierpią znacznie częściej mają też zaburzenia metaboliczne, określane mianem zespołu metabolicznego, takie jak otyłość, cukrzyca, zbyt wysoki poziom cholesterolu, nadciśnienie tętnicze. Częściej cierpią też z powodu chorób sercowo-naczyniowych - np. dwukrotnie częściej przechodzą zawał serca i udar mózgu.

Według dermatologa, jest to związane z tym, że zmiany skórne w łuszczycy powstają na podłożu przewlekłego stanu zapalnego. "Wystarczy, by przewlekle zajęty był tylko jeden paznokieć, a cząsteczki zapalne z tego miejsca przedostają się do krwi i stymulują rozwój zapalenia w całym organizmie. To predysponuje do rozwoju miażdżycy naczyń i choroby wieńcowej serca, a także innych schorzeń" - tłumaczył dermatolog.

Reklama

Prof. Jacek Szepietowski, prezes Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego zaznaczył, że u 30 proc. pacjentów z łuszczycą dochodzi do zajęcia stawów (tzw. łuszczyca stawowa), są oni również pięć razy bardziej narażeni na ciężkie choroby zapalne przewodu pokarmowego, jak choroba Crohna.



Dermatolog przypomniał też, że osoby cierpiące na łuszczycę żyją krócej niż inni, a im wcześniej zaczynają chorować, tym średnia długość ich życia jest krótsza. Jeśli pacjent zaczyna chorować przed 25. rokiem życia, to skraca się ona nawet o 20 lat w porównaniu z ludźmi bez łuszczycy.

Reklama

"Im wcześniej pojawia się łuszczyca, tym jej przebieg jest bardziej agresywny, a następstwa poważniejsze. Obecnie tylko leki biologiczne są w stanie im zapobiec, bo blokują bezpośrednio cząsteczki biorące udział w procesie zapalnym" - powiedział prof. Kaszuba. W Polsce, teoretycznie można stosować u chorych cztery leki biologiczne.

"Są one bardzo drogie, ale znacznie skuteczniejsze niż starsze leki stosowane u chorych na łuszczycę, jak leki immunosupresyjne, cytostatyki czy retinoidy. Zgodnie z naszą aktualną wiedzą, są też dla pacjentów najbezpieczniejsze" - podkreślił prof. Szepietowski. Dlatego, u najciężej chorych na łuszczycę powinny być włączane jak najwcześniej.

Dermatolog podkreślił jednak, że dostęp do nich jest w Polsce bardzo ograniczony. "Teoretycznie możemy je stosować w ramach kontaktu podpisanego z Narodowym Funduszem Zdrowia. Ale jeśli podam tak drogi lek 1-2 pacjentom to nie zostaje mi nic na leczenie innych" - mówił prof., Szepietowski. To prowadzi do zadłużania się oddziałów dermatologicznych i ich likwidowania.

Lekarze i pacjenci liczą na wprowadzenie programu terapeutycznego dla chorych z łuszczycą plackowatą, u których nie działają inne metody terapii. 24. października Rada Konsultacyjna Agencji Oceny Technologii Medycznych wydała pozytywną rekomendację dla tego programu.



Jak przypomnieli dermatolodzy w sobotę, na spotkaniu z pacjentami 26 września minister Kopacz zapewniła, że program zostanie przez nią podpisany do 16. listopada. Dzień później wiceminister zdrowia Andrzej Włodarczyk na konferencji prasowej w Warszawie zapewnił, że program ten wejdzie w życie jeszcze w 2011 r., niezależnie od wyniku wyborów. "Liczymy, że te obietnice zostaną spełnione" - podkreślił prof. Szepietowski. Do chwili opublikowania tekstu PAP nie udało się uzyskać komentarza MZ w tej sprawie.

W Polsce terapię biologiczną otrzymuje obecnie ok. 250-300 chorych z łuszczycą, powiedział prof. Kaszuba. "My oceniamy, że powinno ją otrzymać jak najszybciej tysiąc chorych. A później co roku chcielibyśmy włączać do programu ok. 800 kolejnych" - tłumaczył.

Dermatolodzy zgodnie ocenili, że jak najszybsze wykrywanie i optymalne leczenie łuszczycy jest opłacalne - nie tylko oszczędza cierpienie chorym, ale zapobiega wielu kosztownym powikłaniom choroby, zmniejsza liczbę pobytów w szpitalu oraz nieobecności w pracy.