Prof. Piotr Wysocki z Oddziału Chemioterapii Wielkopolskiego Centrum Onkologii w Poznaniu uważa, że powinny to być ośrodki akademickie albo regionalne centra onkologii, skupiające w jednym miejscu specjalistów chirurgii onkologicznej, onkologii klinicznej, radioterapii, patomorfologii oraz diagnostyki obrazowej. Powinno być w nich również zaplecze rehabilitacyjne.

Reklama

W takich ośrodkach - dodaje - możliwa jest konsultacja wielodyscyplinarna zapewniająca chorym najlepsze możliwe leczenie, oparte na najnowszych rekomendacjach światowych. Terapia nowotworów wymaga działania wielodyscyplinarnego.

- Chirurg może stwierdzić, że wykonanie zabiegu operacyjnego jest w danej chwili utrudnione, jednak po zabiegach chemioterapii czy radioterapii będzie możliwe. Chory jest więc leczony planowo. W małym ośrodku, który prowadzi tylko chemioterapię takie postępowanie nie jest możliwe. Pacjenci nie mają tam szansy na konsultację z zespołem interdyscyplinarnym i leczenie może nie być optymalne - podkreśla specjalista.

Według dr Janusza Medera, prezesa Polskiej Unii Onkologii, w całym kraju jest 26 takich pełnoprofilowych placówek onkologicznych dla dorosłych i 15 dla dzieci. Leczeniem wszystkich chorych na raka zajmuje się znacznie więcej, bo prawie 500 szpitali (w większości z nich wykonywane są jedynie operacje onkologiczne - PAP). W efekcie skuteczność leczenia raka w znacznym stopniu zależy od ośrodka, w którym leczy się chory - dodaje.

Reklama

Prof. Krzysztof Herman z Krakowa, konsultant krajowy w dziedzinie chirurgii onkologicznej, uważa, że najbardziej efektywną metodą leczenia nowotworów jest chirurgia. Im lepiej i wcześniej wykonana zostanie operacja, tym mniej jest powikłań i częstsze są pięcioletnie przeżycia. Wiele też zależy od tego jakie chirurdzy mają doświadczenie w usuwaniu określonego rodzaju guzów.

Przykładem są operatorzy specjalizujący się w operacjach raka piersi. Z międzynarodowych badań wynika, że dobre efekty uzyskują jedynie ci, którzy rocznie wykonują co najmniej 50 takich operacji. - Ale najlepiej oddać się w ręce chirurgów najbardziej doświadczonych, a do takich należą ci, którzy wykonują 200 tego typu zabiegów rocznie - twierdzi prof. Pieńkowski, szef kliniki onkologii Europejskiego Centrum Zdrowia w Otwocku.

W naszym kraju zbyt duże jest rozproszenie ośrodków zajmujących się chirurgią onkologiczną. W wielu z nich są chirurdzy, którzy wykonują rocznie jedynie kilka operacji usunięcia guza piersi, bo pracują w małym szpitali, gdzie tylko sporadycznie trafiają kobiety z tego typu nowotworem - dodaje specjalista.

Reklama

Prof. Wysocki zwraca uwagę, że ważna jest również opieka nad chorymi na raka poza szpitalami. Po zakończeniu leczenia powinni być oni pod stałą kontrolą by w porę zapobiec ewentualnym nawrotom choroby.

- W krajach zachodnich zajmują się tym lekarze rodzinni, u nas często nie chcą tego robić, bowiem nie zostali odpowiednio przeszkoleni i pacjenci pozostają przez wiele lat pod kontrolą w ośrodkach onkologicznych, chociaż nie ma już takiej potrzeby. Tym samym onkolog musi zajmować się chorymi z aktywnym procesem nowotworowym wymagającym aktywnego leczenia jak i chorymi, u których leczenie zakończono np. przed 5-8 laty - dodaje.

Onkolodzy przyznają, że w ostatnich latach poprawiła się w Polsce dostępność do radioterapii. Powstają prywatne ośrodki radioterapii umożliwiające leczenie większej grupy chorych. Mamy też coraz więcej dobrze wyszkolonych onkologów klinicznych.

- Potrzebujemy jednak więcej ośrodków referencyjnych, które skupią specjalistów w jednym miejscu. I warto zastanowić się nad wzmocnieniem regionalnych centrów onkologicznych - podkreśla prof. Wysocki. Przybywa bowiem chorych, również tych w młodszym wieku, wymagających agresywnego leczenia wielodyscyplinarnego.

Krzysztof Łanda z Fundacji Watch Health Care twierdzi, że leczenie w onkologii nie powinno być limitowane, szczególnie wtedy, gdy wykonywane procedury nie są kosztowne natomiast dają znaczne efekty terapeutyczne, jak zabiegi chirurgiczne.

- Chorych jest coraz więcej, wszystkim udziela się pomocy, jednak Narodowy Fundusz Zdrowia nie płaci za tzw. nadwykonania, np. w zakresie chemioterapii lub chirurgii onkologicznej. W takiej sytuacji szpital musi gdzieś znaleźć środki na leczenie. Szuka ich w oszczędnościach - dodaje prof. Wysocki.

Prof. Herman powiedział podczas VIII Forum Rynku Zdrowia, że wiele ośrodków onkologicznych nie otrzymało jeszcze zapłaty za leczenie chorych w 2011 r. Według niego te zaległości sięgają 300-500 mln zł.

Trwa ładowanie wpisu