Jak podkreślił w rozmowie z PAP prof. Dirk Schadendorf ze Szpitala Uniwersyteckiego w Duisburgu-Essen w Niemczech, finansowanie nowych, niezwykle kosztownych terapii przeciwnowotworowych stanowi problem nie tylko dla krajów biedniejszych, ale też dla zamożnych krajów Europy Zachodniej.

Reklama

Przykładem jest nowy lek przeciwnowotworowy o nazwie ipilimumab dla chorych na zaawansowanego czerniaka, tj. takiego, którego nie można usunąć chirurgicznie lub który dał przerzuty. Czerniak jest rzadkim, ale najgroźniejszym nowotworem złośliwym skóry.

W Unii Europejskiej ipilimumab został zarejestrowany 14 lipca w dawce 3 mg na kilogram masy ciała. Jego cena zmienia się więc w zależności od wagi pacjenta. Obecnie, terapia tym lekiem przewiduje jeden trzymiesięczny cykl składający się z 4 wlewów dożylnych. Jeśli zastosujemy ją np. u pacjenta o masie ciała 75 kg, to jej cena wyniesie ok. 85 tys. euro.

"To niemało, jednak podejmując decyzję o finansowaniu tej terapii płatnik powinien wziąć pod uwagę kilka argumentów przemawiających na jej korzyść" - zaznaczył prof. Schadendorf. Po pierwsze, w przeciwieństwie do wielu innych nowotworów, na czerniaka cierpią najczęściej ludzie młodzi, u progu życia, w trakcie rozwoju kariery zawodowej, mający małe dzieci, powiedział. Statystyki wskazują, że najwięcej zachorowań na ten nowotwór stwierdza się w grupie wiekowej 40-49 lat, ale duży odsetek chorych mieści się w grupie od 20. do 29. roku życia.

Reklama

Po drugie, tłumaczył ekspert, ipilimumab jest pierwszym od niemal 40 lat lekiem, który prawie podwoił przeżycia pacjentów z zaawansowanym czerniakiem. Dotychczas ok. 25 proc. z nich przeżywało rok, a 10 proc. dwa lata. Dzięki zastosowaniu ipilimumabu, rok przeżywa 46 proc. chorych, dwa lata - ok. 25 proc., a blisko 20 proc. pacjentów żyje już 4 lata.



Chorzy, którzy uzyskują takie korzyści z terapii wracają do pracy, płacą podatki i generują dochód narodowy, podkreślił prof. Schadendorf.

Reklama

Przykładem takiego pacjenta jest 43-letni Richard Jackson, nauczyciel z Ellesmere Port w Wielkiej Brytanii. Czerniaka zdiagnozowano u niego w 2003 r., w wieku 35 lat. Dzięki leczeniu, choroba na trzy lata cofnęła się, ale w 2006 r., pół roku po przyjściu na świat córki Richarda, Mabel, doszło do nawrotu. Richard przeszedł kilka cykli chemioterapii, ale zmiany rosły. W 2007 r. zaproponowano mu udział w badaniach klinicznych, w których testowano ipilimumab. Richard od trzech lat ma remisję czerniaka.

"Nie potrafię opisać swoich prawdziwych uczuć, bo już nie spodziewałem się, że moje życie wróci do normy. Powróciłem do pracy w pełnym wymiarze, jako zastępca dyrektora szkoły podstawowej. Uprawiam sport, gram w tenisa i pływam kilka razy w tygodniu. Biorę też aktywny udział w wychowywaniu moich dzieci, 8-letniego Archiego i 5-letniej Mabel" - podkreślał na spotkaniu z mediami podczas Europejskiego Multidyscyplinarnego Kongresu Onkologicznego (EMCC), który odbywał się w Sztokholmie w dniach 23-27 września 2011 r..

Wśród zalet terapii ipilimumabem prof. Piotr Rutkowski, kierujący Kliniką Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków w Centrum Onkologii-Instytucie w Warszawie, wymienia też fakt, że cała terapia zamyka się w jednym cyklu, podczas gdy większość nowych leków na nowotwory pacjenci muszą stosować cały czas, dopóki odnoszą korzyści.

Prof. Rutkowski we współpracy z konsultantem krajowym ds. onkologii przygotował projekt programu terapeutycznego dla grupy chorych, którzy mogą odnieść największe korzyści z leczenia ipilimumabem. Został on wysłany do Ministerstwa Zdrowia. Obecnie, pacjenci mogą się ubiegać o refundację tej terapii przez Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) w ramach tzw. chemioterapii niestandardowej.

W rozmowie z PAP Valentino Confalone, z europejskiej centrali firmy produkującej lek, zaznaczył, że w przypadku chęci objęcia go programem lekowym przez płatnika jego firma jest otwarta na negocjacje cenowe z decydentami, które pozwolą obniżyć ostateczne koszty terapii ponoszone przez płatnika (tj. NFZ). Jednym z możliwych rozwiązań jest np. zastosowanie instrumentów podziału ryzyka (ang. risk-sharing), tj. podzielenie się z producentem ryzykiem finansowym ponoszonym w związku z terapią.