Pandemia "hiszpanki" szerzyła się na świecie pod koniec I wojny światowej. Żeby nie demoralizować wojska, w wielu krajach nie informowano o skutkach choroby. Ponieważ Hiszpania nie uczestniczyła w wojnie, tutejsza prasa pisała o ofiarach wirusa. Dlatego epidemię zaczęto nazywać "hiszpańską grypą". Teraz okazuje się, że nazwa może być bardziej uzasadniona, niż sądzono.

Reklama

Uważano bowiem, że do pierwszych,masowych zgonów doszło w sierpniu 1918 roku, w porcie Brest, na północy Francji. Tam dopływały statki z amerykańskimi żołnierzami i to oni mieli przywieźć wirus. Hiszpańscy i amerykańscy naukowcy odnaleźli dokumenty poświadczające, że już w maju, czyli 3 miesiące wcześniej, na "hiszpankę" umierali mieszkańcy Madrytu. Nie wykluczają, że do groźnej mutacji wirusa doszło w Hiszpanii.

Naukowcy ostrzegli, że mimo postępów w medycynie, powrót choroby byłby nie mniej groźny, niż przed stu laty.