Obecnie średnia wieku kobiet, które rodzą pierwsze dziecko, to 29 lat. To dane dla Polski, bo w Europie ta średnia plasuje się powyżej 30 roku życia. Zauważalne jest wyraźne przesunięcie granicy wiekowej - jeszcze 10 lat temu Polki decydowały się na pierwsze dziecko w wieku 24 lat. Z drugiej strony obserwujemy jednak kult młodości. Przestrzegamy diet, dbamy o sprawność fizyczną i wydłużamy młodość o kolejne lata. Czy odpowiednio dbając o siebie możemy także oszukać zegar biologiczny?

Reklama

- Płodność u zdrowej kobiety utrzymuje się mniej więcej na stałym poziomie do ok. 35 roku życia. Potem, niezależnie od trybu życia, kondycji fizycznej czy ilości zmarszczek, płodność zaczyna spadać. Kobieta przechodzi coraz więcej cykli bezowulacyjnych, a w cyklach owulacyjnych komórka jajowa może być już niższej jakości i częściej nie posiada zdolności do zapłodnienia. Niestety zegar biologiczny pozostaje nieubłagany i choć nadal kobieta czuje się i wygląda młodo, jajniki starzeją się. Aby to zobrazować warto sięgnąć po dane statystyczne. Płodność kobiety do 35 roku życia utrzymuje się na poziomie 75%, kobiety w wieku 40-45 lat mają 5-10% szans na naturalne zajście w ciążę, a po 45 roku życia szansa ta spada nawet do 1% - tłumaczy dr n. med. Wojciech Kolawa, ginekolog-położnik zajmujący się leczeniem niepłodności w Centrum Medycznym Macierzyństwo. Jednym ze wskaźników kobiecej płodności jest tzw. rezerwa jajnikowa. Terminem tym określa się ilość pęcherzyków, które dają początek komórkom jajowym. Każda dziewczynka przychodząc na świat ma określoną pulę przyszłych komórek jajowych, a ich ilość z wiekiem się zmniejsza. Kiedy pula komórek jajowych się wyczerpie, kobieta wkracza w okres menopauzy. Na szczęście możemy sprawdzić na jakim poziomie u badanej kobiety jest aktualnie rezerwa jajnikowa. W tym celu należy wykonać badanie poziomu hormonu AMH. Pomocny w ocenie kobiecej płodności będzie także wywiad lekarski oraz USG. Podczas badania ultrasonograficznego specjalista może ocenić bowiem stan i kondycję kobiecych narządów rodnych. Na USG wprawny lekarz zauważy także zmiany wskazujące na endometriozę. - Choroby tej nie należy bagatelizować, bo oprócz tego, że jest bolesna, dodatkowo może wpłynąć właśnie na obniżenie rezerwy jajnikowej – wyjaśnia lekarz. Bezpośrednio na wskaźnik AMH mogą oddziaływać także zabiegi wykonane na jajnikach oraz choroby autoimmunologiczne. Badanie poziomu AMH wykonuje się z krwi. Lekarz analizując wynik nie powie czy zostało nam 3 czy 7 lat na starania o dziecko, ale może potwierdzić, że zegar biologiczny działa prawidłowo lub doradzić, aby ze względu na wyniki, nie odwlekać starań o dziecko.

Zamrozić płodność

Szansą na przedłużenie płodności stało się mrożenie komórek jajowych. Nietypowe rozwiązanie popularyzują gwiazdy, które planują późne macierzyństwo – na zabieg zdecydowała się m.in. Joanna Krupa. Jeśli faktycznie z różnych względów planujemy odroczyć starania o dziecko, zamrożenie komórek jajowych jest rozwiązaniem, które realnie zwiększa szansę na macierzyństwo. Warto podkreślić, że wiek komórki jajowej „zatrzyma się” w momencie jej zamrożenia. - Jeśli pobierzemy komórkę jajową od 25 latki, zamrozimy ją na 10 lat i podamy 35 letniej kobiecie, jakość komórki jajowej będzie tak wysoka, jak u 25 letniej kobiety. Mimo to nie należy odwlekać ciąży w nieskończoność. Choć zamrożona komórka jajowa się nie starzeje, procesom biologicznym podlega cała reszta organizmu, która przecież również ma wpływ na przebieg ciąży – tłumaczy dr n. med. Wojciech Kolawa z Centrum Medycznego Macierzyństwo. - Jako onkolog zajmujący się leczeniem niepłodności tym bardziej doceniam witryfikację (mrożenie) komórek jajowych, a nawet fragmentów tkanki jajnikowej, bo umożliwiają one zachowanie płodność także u pacjentek, które przeszły chorobę nowotworową i z tego powodu musiały odroczyć macierzyństwo – dodaje dr Kolawa.

Reklama

Męskie sprawy

W przeciwieństwie do kobiet, u mężczyzn postępujące lata mają znikomy wpływ na zmniejszenie szans na posiadanie potomstwa. Istnieją udokumentowane przypadki mężczyzn, którzy zostali ojcami nawet po 70 roku życia. Nie oznacza to jednak, że mężczyzna jest zawsze płodny, wszystko zależy bowiem od kondycji jego plemników, a te wbrew pozorom, poddawane są działaniu naprawdę wielu czynników. - Największy procent problemów z płodnością moich pacjentów wynika z przegrzania jąder. Co ciekawe, dawniej problem ten dotyczył głównie mężczyzn pracujących przy piecach fabrycznych, w kopalniach czy będących zawodowymi kierowcami. Dziś jądra przegrzewają głównie mężczyźni, którzy mają siedzący tryb pracy (programiści, pracownicy biurowi, architekci, księgowi) – wyjaśnia dr n. med. Leszek Bergier, androlog zajmujący się leczeniem niepłodności mężczyzn w Centrum Medycznym Macierzyństwo. Aby ocenić męską płodność należy wykonać seminogram – badanie nasienia. Pozwala on ocenić jakość, ilość i ruchliwość plemników. O ile w przypadku kobiety mamy do czynienia z równią pochyłą – bo tak brutalnie można określić proces starzenia się jajników, o tyle panowie są w nieco lepszej sytuacji. Zmianę parametrów nasienia możemy zaobserwować już po 3-4 miesiącach. Oznacza to, że wyniki badania możemy poprawić dość szybko, jeśli tylko zastosujemy się do wskazań lekarza. A co poprawi jakość nasienia? – Warto w codziennych nawykach uwzględnić sport – świetnym rozwiązaniem jest pływanie, bo nie tylko doskonale poprawia krążenie, ale także nie powoduje przegrzewania jąder. Jeżeli mężczyzna ma siedzącą pracę, powinien bezwzględnie co godzinę robić przerwę, wstać, przejść się choćby po wodę. Należy zrezygnować z siedzenia w pozycji „noga na nogę”, wizyt w saunie, unikać gorących kąpieli – wylicza androlog. Warto zauważyć, że chociaż nie widzimy realnego spadku jakości nasienia następującego z wiekiem mężczyzny, to na przestrzeni ostatnich lat ogólnie obniżyła się jakość nasienia badanych mężczyzn. Jeszcze 4 lata temu WHO podawało, że w próbce ejakulatu plemniki o prawidłowej budowie powinny stanowić 14%. Dziś normą jest zaledwie 4% prawidłowego nasienia w próbce! Obniżono także normy dotyczące ruchliwości plemników i ich ilości w ejakulacie.

Czy zatem powinniśmy wpadać w panikę, bo grozi nam epidemia niepłodności? Dr Bergier uspakaja, że 4% nasienia o prawidłowej budowie, to ok. 1,6 miliona zdrowych plemników w jednym wytrysku, czyli nadal naprawdę sporo. Mimo to warto wykonać badania, żeby właściwie zaplanować starania o dziecko. Decyzji o macierzyństwie nie należy zbyt długo odkładać. Warto także założyć, że same starania mogą chwilę potrwać. Nie należy wpadać w panikę, jeśli po pierwszym miesiącu nie zobaczymy dwóch kresek na teście ciążowym - na jeden cykl przypada średnio 11% szans na zajście w ciążę. Statystyki te wynikają z naszych biologicznych uwarunkowań i nie powinny nas na szczęście niepokoić.