Z danych przedstawionych dziennikarzom wynika, że prowadzone w domu żywienie dojelitowe (bezpośrednio do żołądka lub jelita) jest o 70-80 proc. tańsze niż pobyt w szpitalu. Dzięki niemu chorzy rzadziej są hospitalizowani – o 40 proc. w przypadku dzieci i 30 proc. u dorosłych. Żywienie medyczne poprawia rokowania chorych i przyśpiesza ich rekonwalescencję.

Reklama

Prezes Polskiego Towarzystwa Żywienia Klinicznego Dzieci prof. Janusz Książyk podkreślił, że w Polsce żywienie lecznicze jest w pełni refundowane od 2007 r. Przyznał, że pacjenci zakwalifikowania do takiej terapii w niektórych województwach muszą czekać nawet kilka miesięcy na jej rozpoczęcie, bo jest to procedura limitowana.

- Coraz więcej lekarzy, jak i pacjentów jest przekonanych do potrzeby zastosowania żywienia medycznego, które może być wykorzystywane w takich schorzeniach jak choroby nowotworowe, zaburzenia połykania, udar mózgu, choroba Alzheimera, nieswoiste zapalenia jelit, dziecięce porażenie mózgowe oraz mukowiscydoza – wyjaśniał dr n. med. Piotr Wójcik z Wojewódzkiego Szpitala Podkarpackiego w Krośnie.

Prof. Książyk podkreślił, że niezbędnym elementem leczenia jest rozpoznanie u chorego niedożywienia i włączenie odpowiedniej terapii żywieniowej. - Należy to zrobić odpowiednio wcześnie, zanim jeszcze pojawią się utrudniające leczenie powikłania. W przypadku dzieci żywienie medyczne dodatkowo wspomaga ich rozwój fizyczny i umysłowy – dodał.

Reklama

Specjaliści wyjaśnili, że żywienie lecznicze stosowane jest wtedy, kiedy nie jest już możliwe podawanie posiłków i preparatów droga doustną lub jest ono niewystarczające. Wtedy gotowe płynne produkty żywieniowe podaje się bezpośrednio do żołądka lub jelita albo dożylnie (pozajelitowo).

- Najpierw pacjent żywiony jest za pośrednictwem sondy donosowej, a po pewnym czasie zakładamy PEGa, czyli przezskórną endoskopową gastrostomię – powiedział dr Wójcik. Specjalistyczne żywienie trzeba dobrać indywidualnie do każdego chorego, w zależności od jego schorzenia oraz ogólnego stanu zdrowia.

Niektórzy pacjenci wciąż obawiają się zastosowania sondy i PEGa oraz żywienia leczniczego. Adrian Witczak cierpiący od dzieciństwa na chorobę Leśniewskiego-Crohna twierdzi, że część chorych jest uprzedzona do tej metody żywienia, ale po jej zastosowania na ogół się do nich szybko przekonuje.

Reklama

- Od 14. roku życia, czyli już od 14 lat, stosuję żywienie dojelitowe, w tym czasie skończyłem szkolę i studia, teraz pracuje i robię doktorat w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie – opowiadał Witczak. Dodał, że sam zakłada sobie sondę donosową, a żywienie medyczne to najlepsze, co przytrafiło się w jego życiu.

Aleksandra Kmiecik-Łazarz przyznała, że była przeciwna zastosowaniu żywienia leczniczego u swej córki Hani, która urodziła się z małogłowiem. - Nie wyobrażałam sobie, jak po założenia PEGa będzie ona funkcjonować z rurką i dziurą w brzuchu, jak będzie wyglądało kąpanie i rehabilitacja – przyznała.

Do żywienia medycznego zmusiło ją wielogodzinne przygotowywanie i podawanie specjalnych posiłków dla córki. Jeden posiłek trwał od jednej godziny do półtorej, a trzeba było podać ich siedem, osiem w ciągu dnia. - Zresztą, Hania w końcu przestała jeść z powodu odruchów wymiotnych – dodała.

- Dziś mogę powiedzieć, że wprowadzenie żywienia leczniczego było jedną z najlepszych decyzji, jaką mogliśmy podjąć dla naszego dziecka – powiedziała Kmiecik-Łazarz.

Prof. Książyk zwrócił uwagę, że żywienie dojelitowe może być stosowane jedynie przez pewien czas, choć u niektórych pacjentów jest ono konieczne do końca życia. Pozwala ono prowadzić normalne życie codzienne, można podróżować, pływać i uprawiać sporty.

Spotkanie z dziennikarzami odbyło się z okazji kolejnej odsłony kampanii „Żywienie medyczne – Twoje posiłki w walce z chorobą”. Poprzednie jej edycje dotyczyły żywienia medycznego pacjentów z chorobą nowotworową oraz schorzeniami neurologicznymi. Tym razem jest ona poświęcona żywieniu medycznemu u dzieci i dorosłych z rożnymi chorobami.

Trwa ładowanie wpisu