Mięso jest niezwykle wartościowym produktem dostarczającym do organizmu m.in. łatwo przyswajalne białko oraz żelazo - mówił profesor na niedawnym spotkaniu z dziennikarzami.

Jeżeli zapytać przeciętnego konsumenta, jakie mięso jest najbardziej tłuste, odpowie, że jest to oczywiście wieprzowina. Ale jest to nieprawda. - Przez wiele lat ludziom wmawiano, że boczek zawiera tyle tłuszczu, że zjedzenie plasterka tego produktu załatwia nam zapotrzebowanie na kalorie na cały dzień - mówił Lisiak. Podkreślił, że twierdzenia takie oparte są jednak na badaniach sprzed 30 lat. Nowe, pochodzące z 2013 i 2015 r. pokazują, że boczek nie ma 500 kalorii, ale ok. 300, szynka, nie 260 kalorii, a ok. 120, a schab zamiast ok. 175 kalorii - ok. 130.

Reklama

- Nie ma już takiego tłustego mięsa jak jeszcze kilka lat temu, naukowcy po prostu świnię odchudzili i to bardzo mocno - powiedział Lisiak. Na skutek pracy hodowlanej, odpowiedniego żywienia i postępowania ze zwierzętami uzyskujemy dzisiaj tuczniki, w których zawartość mięsa wynosi aż 57 proc. Dwadzieścia lat temu (1997 r.) mięsność świń była na poziomie 47 proc. - Jest to chude, dobre, zdrowe mięso - zapewnił profesor.

Reklama

Według niego mięso powinno zastąpić wiele suplementów, do których jesteśmy stale namawiani np. przy stosowaniu diety wegetariańskiej. Jak mówił Lisiak, zawiera ono duże ilości żelaza, znacznie większe niż szpinak, który ma 2,8 mg żelaza na 100 g. Np. karkówka zawiera 6,4 mg/100 g, a żeberka - 5,0 mg/100g., a więc dwa raz więcej niż powszechnie zalecany szpinak.

W jego ocenie kolejny mit zakłada, że wieprzowina ma dużo cholesterolu. Nowe badania pokazują, że tak nie jest - dowodził Lisiak. Np. łopatka i szynka wieprzowa mają go 54 mg na 100g, boczek - 51 mg/100 g, polędwica wołowa - 59 mg/100g, szponder wołowy - 75 mg/100g, a udko kurze 84 mg/100 g mięsa.

Reklama

Jak mówił Lisiak, spożycie mięsa w Polsce jest w ostatnich latach dosyć stabilne - na poziomie 70 kg, w 2016 r. - wyniosło 72,0 kg. O ile zjadamy mniej więcej tyle samo wieprzowiny - ok. 40 kg na osobę rocznie - to rośnie konsumpcja drobiu. Drób jest tani, natomiast wołowina jest relatywnie droga, z czego wynika jej niewielkie spożycie - na poziomie 2 kg rocznie.

Polacy kupują wieprzowinę niezależnie od ceny. Widać to w długim okresie, gdzie mimo wahań cen, spożycie zmienia się nieznacznie. Natomiast odwrotnie jest w przypadku wołowiny, gdy mięso to drożeje - konsumpcja spada.

Tymczasem Greenpeace w swoim raporcie „Mniej znaczy więcej. Mniej mięsa i nabiału - zdrowsze życie i planeta" pisze m.in., że "nadmierna konsumpcja mięsa odpowiada w dużym stopniu za światowy kryzys zdrowia – zwiększa ryzyko raka, chorób serca, otyłości i cukrzycy". Organizacja ta sugeruje, że spożycie mięsa i nabiału musi zostać ograniczone o połowę do roku 2050. Oznacza to mniej więcej 300 g produktów mięsnych na głowę tygodniowo. To dokładnie tyle, ile zdaniem Światowego Funduszu Badań nad Rakiem możemy jeść, by nie zwiększać ryzyka wystąpienia nowotworów.