Spożywany niemal wyłącznie w Czechach burczak, czyli młode wino, jest dobry na wszystko - twierdzą czescy winiarze i lekarze. Ich zdaniem napój, powstający z winnego moszczu w czasie produkcji wina, dobrze wpływa na samopoczucie i organizm.

Reklama

W Czechach właśnie rozpoczął się sezon na młode wino. Burczak sprzedaje się w specjalistycznych sklepach, przydrożnych straganach, czy kilkudziesięciu specjalnych automatach rozmieszczonych w różnych miejscach kraju.

Zdaniem czeskiego gastroeneterologa Marka Rzehorza, dobrej jakości burczak zawiera przede wszystkim wiele naturalnych cukrów; jest nie tylko smaczny, ale także zdrowy.

"To, w odróżnieniu od sztucznych słodzików obecnych np. w oranżadach, łatwo przyswajalne źródło energii. W burczaku jest wielka ilość witamin z grupy B a także pierwiastków, jak cynk, czy żelazo, co ma pozytywny wpływ na procesy metaboliczne" - podkreślał lekarz, uczestniczący w uroczystościach rozpoczęcia tegorocznego sezonu winiarskiego w morawskich Lednicach.

Reklama

Czytaj także: Picie alkoholu lekiem na pryszcze? >>>



Rzehorz zwrócił jednak uwagę, że w jego spożyciu należy zachować umiar; zawiera bowiem alkohol, więc jego spożycie nie powinno przekroczyć pół litra dziennie.

Reklama

Specjaliści przypominają też, że burczak wymaga specjalnego sposobu przechowywania i krytykują napój sprzedawany przy drogach. Zaznaczają, że młodego wina nie wolno wystawiać na słońce, które negatywnie wpływa na jego jakość.

"Prawdziwy burczak winiarz musi umieć, jak to się mówi, uchwycić. Trwa to więc kilka godzin, bywa że dni" - twierdzi przedstawicielka branży winiarskiej.

Burczak wyrabia się głównie z białych winogron. Ma złotożółtą barwę i jest lekko mętny. Napój, zawierający zazwyczaj od 1 do 7 proc. alkoholu, powstaje w kilka dni po rozpoczęciu fermentacji moszczu.

Zgodnie z czeskim prawem nazwa "burczak" zarezerwowana jest wyłącznie dla napoju ze świeżych winogron, wyprodukowanego między 1 sierpnia a 30 listopada.

W Czechach trunek najpopularniejszy jest na słynących z winnic Morawach. Pije się go też na Słowacji, w Austrii, gdzie występuje pod nazwą "Sturm", czy w Niemczech, w których określa się go jako "Sauser", "Federweisser" i "Junger Wein". Polska nazwa pochodzi właśnie od jednej z niemieckich.