Inicjatorem nowelizacji ustawy jest Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach "STOP NOP" (NOP to niepożądany odczyn poszczepienny – PAP). Pod projektem podpisało się 121 tys. osób.

Reklama

Podczas środowej debaty klub PiS złożył wniosek o skierowanie projektu do prac w komisjach zdrowia oraz polityki społecznej i rodziny. Wniosek o odrzucenie projektu ustawy złożyło PO.

"System łamie prawa człowieka"

Zdaniem przedstawicielki wnioskodawców "obecny system obowiązkowych szczepień łamie prawa człowieka". - W razie wystąpienia powikłań, o których uprzedza sam producent, rodzic zostaje pozostawiony sam sobie. Sam rehabilituje i leczy dziecko – przekonywała Socha.

Reklama

Zaznaczyła, że system przymusu szczepień ochronnych w innych państwach zakwestionował Europejski Trybunał Praw Człowieka. - W świetle tych orzeczeń Polska łamie prawa człowieka. Europejski Trybunał Praw Człowieka wskazywał, że przymus szczepień ochronnych, z którym nieuchronnie wiąże się możliwość wystąpienia powikłań poszczepiennych, w tym także śmierć, narusza art. 8 europejskiej konwencji praw człowieka. Mówi on, że każdy ma prawo do poszanowania swojego życia prywatnego i rodzinnego - powiedziała Socha.

Wskazując na dane Państwowego Zakładu Higieny, podała, że w 2016 r. zaszczepiło się około 300 tys. dorosłych. - 75 proc. polskiego społeczeństwa się nie szczepi. Czy to nie jest zastanawiające? – pytała.

- Dlaczego szczepienia ochronne, z którymi wiąże się możliwość ciężkich powikłań, dotyczą tylko dzieci, czyli 25 proc. naszej populacji? Jak można w tej sytuacji mówić o odporności zbiorowej. Dlaczego konsekwencje wykonywania szczepień ochronnych w imię mitu odporności stadnej mają ponosić tylko dzieci i ich rodzice. Czy czasem za uzasadnieniem przymusu szczepień ochronnych tylko dzieci nie stał wyłącznie interes ekonomiczny producentów? – wskazywała Socha.

Reklama

Pytała także, "dlaczego państwo polskie nie chce dziś brać żadnej odpowiedzialności za powikłania poszczepienne".

Pinkas: To jest dzień mojej porażki

W trakcie debaty głos zabrał także krajowy konsultant w dziedzinie zdrowia publicznego Jarosław Pinkas. - Ten dzisiejszy dzień to jest dzień mojej porażki jako nauczyciela akademickiego.(...) To, że w tej chwili debatujemy i mamy wątpliwości co do programu szczepień, co do ich bezpieczeństwa, jest wynikiem prawdziwego błędu, błędu komunikacji ze społeczeństwem, przede wszystkim ze strony środowiska lekarskiego, ale także wszystkich polityków zdrowotnych – stwierdził.

Jego zdaniem problem ten należy rozwiązać "wyłącznie przez program działań edukacyjnych". Przekonywał, by podczas czytania artykułów w internecie zastanowić się, czy stanowią one źródło wiedzy "pozyskane na drodze badań prowadzonych przez prawdziwych naukowców".

Podkreślił, że największym błędem GIS jest "zaprzestanie komunikowania się przez naukę". - To się zmieni. Od dnia dzisiejszego na stronie Głównej Inspekcji Sanitarnej jest ogromne repozytorium wiedzy, gdzie można znaleźć badania, z którymi trudno będzie polemizować – ocenił.

- Kładę cały swój autorytet na szali. Jestem doktorem habilitowanym nauk medycznych, pracownikiem Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, który kształci wszystkich lekarzy w Polsce podyplomowo. (...) Od 2011 r. w żadnej szczepionce w Polsce nie ma rtęci ani glinu – oświadczył Pinkas.

PiS chce dyskusji w komisji

W dyskusji poseł Krzysztof Ostrowski (PiS) przypomniał, że pod projektem podpisało się ponad 120 tys. osób. - Dla nas jest to wyraz lęku, obaw, często wnikających z własnych doświadczeń Polek i Polaków. Obaw, których nie powinno się lekceważyć, obaw o bezpieczeństwo szczepień ochronnych – powiedział. Ocenił, że jest to okazja "do dyskusji na temat racjonalnego programu szczepień w Polsce i dostosowania go do bezpieczniejszych norm europejskich".

Ostrowski zaznaczył, że nie jest przeciwnikiem szczepień, "nie mówiąc już o podważaniu skuteczności szczepionek w celu powstrzymywania chorób zakaźnych". Jednocześnie zwrócił uwagę, że w Polsce dzieci przez pierwsze 18 miesięcy otrzymują 16 obowiązkowych szczepień, z czego dwa są podawane w pierwszej dobie życia. Dodał, że w Polsce nadal dopuszczalne jest stosowanie szczepionek zawierających preparaty rtęci.

Arłukowicz: To wstyd

Z kolei Bartosz Arłukowicz (PO) zapowiedział, że klub PO złoży wniosek o odrzucenie projektu ustawy. - Dożyliśmy czasu w Polsce, w którym z tej mównicy mówi się o dzieciach z in vitro, że mają bruzdę na czole, dożyliśmy czasów, kiedy z mównicy Sejmu mówi się o tym, żeby znieść obowiązkowe szczepienia, że szczepienia szkodzą, że dzieci umierają po szczepieniach. Z tym, że pani te głupoty medyczne opowiada można sobie poradzić, ale to, że największy klub rządzący dzisiaj w Polsce, klub PiS, mówi wprost – jesteśmy za tym, żeby tę ustawę procedować dalej, żeby znieść obowiązkowe szczepienia dla naszych dzieci. Wiecie co? To jest skandal – mówił Arłukowicz.

- Znacie takie nazwy jak tyfus, jak cholera, żółta febra, znacie takie nazwy? Słyszeliście cokolwiek o tym? Poczytajcie chociaż w Wikipedii, dowiecie się podstawowych informacji medycznych. Doprowadziliście do sytuacji, że dzisiaj Polacy debatują o rzeczach, o których Europa i świat debatowali 50, 100 lat temu i 200 lat temu. Wy jesteście na etapie odbierania tego, żeby w Polsce szczepienia były obowiązkowe – wskazywał Arłukowicz.

Paweł Szramka z Kukiz’15 zwrócił uwagę, że skoro pod projektem podpisało się 121 tys. osób, to należy przeprowadzić debatę, by rozwiać ich wątpliwości. Podkreślił, że szczepienia są ważne i na pewno ograniczyły, zlikwidowało epidemie. - Nawet dla uspokajania tych osób projekt powinien zostać skierowany do komisji. Tam powinni się nim zająć eksperci – podkreślił.

Marek Ruciński (Nowoczesna) przypomniał, że jest lekarzem i chce ocenić ten projekt z perspektywy swojego 40-letniego doświadczenia. Przytoczył stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej, która oceniła projekt jako "groźny dla bezpieczeństwa zdrowotnego".

Chcą zlikwidować obowiązek szczepień

Projekt nowelizacji ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi przewiduje likwidację obowiązku szczepień ochronnych, proponując wprowadzenie zasady dobrowolności. Zakłada możliwość doraźnego nakładania przez ministra zdrowia lub wojewodę obowiązku szczepień w razie zagrożenia epidemicznego lub epidemii.

W Polsce jest prawny obowiązek poddawania się szczepieniom ochronnym przeciwko określonym chorobom zakaźnym. Warunkiem osiągnięcia odporności w skali populacji jest co najmniej 95 proc. zaszczepionych.