Spotkanie zorganizowano w ramach obchodów Światowego Dnia Sepsy (World Sepsis Day), który przypada 13 września.

Prezes Stowarzyszenia na Rzecz Badania i Leczenia Sepsy „Pokonać sepsę” prof. Andrzej Kuebler ze Szpitala Uniwersyteckiego we Wrocławiu wyjaśnił, ze sepsa nie jest chorobą, ale stanem zagrożenia życia, który rozwija się w odpowiedzi na zakażenie i prowadzi do uszkodzenia oraz zaburzenia pracy ważnych narządów organizmu, takich jak wątroba, nerki, serce czy płuca. Sepsa może rozwinąć się na bazie infekcji oddechowej, układu moczowego i innych zakażeń. U dzieci występuje z podobną częstością co u dorosłych, daje też podobną śmiertelność.

Reklama

Zgodnie z szacunkami Światowego Sojuszu do Walki z Sepsą (Global Sepsis Alliance) co roku na świecie sepsa rozwija się u 30 mln ludzi i powoduje 6-8 mln zgonów. Oznacza to, że co 3-4 minuty z jej powodu umiera jedna osoba.

Z badania, jakim objęto wszystkie oddziały intensywnej terapii, na które powinni trafiać pacjenci z sepsą, wynika że w Polsce rocznie mamy 50 tys. przypadków sepsy. - Mamy też bardzo wysoki współczynnik zgonów z jej powodu - na oddziałach intensywnej terapii umiera ok. 40-50 proc. pacjentów z sepsą – powiedział specjalista. W USA śmiertelność z powodu sepsy wynosi jedynie 20 proc. W jego ocenie jedną z najważniejszych przyczyn jest za mała liczba stanowisk do intensywnej terapii dla dorosłych i dla dzieci. Dlatego zanim pacjent z sepsą dotrze na oddział intensywnej terapii ma już wstrząs septyczny.

Reklama

Statystyczne wyliczenia wskazują, że w Polsce współczynnik śmiertelności z powodu sepsy (65 na 100 tys. osób) jest wyższy niż z powodu raka tchawicy, oskrzeli i płuc łącznie (59 na 100 tys.) bądź z powodu zawału serca (49 na 100 tys.).

Prof. Kuebler zwrócił uwagę, że wbrew rozpowszechnionej opinii sepsa nie jest związana głównie z infekcjami szpitalnymi. Większość, bo aż 80 proc. zakażeń wywołujących sepsę występuje w warunkach pozaszpitalnych.

Dr Alicja Karney, kierownik Oddziału Hospitalizacji Jednego Dnia w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie, przypomniała, że sepsę mogą wywołać różne drobnoustroje - również wirusy i grzyby, ale przeważnie jest ona spowodowana przez bakterie. Najczęściej są to pałeczka Haemophilus influenzae typu B, pneumokoki oraz meningokoki.

- Najbardziej niebezpieczna jest sepsa meningokokowa, wywołana przez Neisseria meningitidis, czyli przez dwoinkę zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych – powiedziała dr Karney. Jest to bakteria, która może bytować w błonie śluzowej naszego gardła i nosa. Można się nią zakazić od nosicieli, którzy nie mają żadnych objawów infekcji, jak również od osoby chorej.

Reklama

Najgroźniejszą postacią zakażenia tymi bakteriami jest inwazyjna choroba meningokokowa (IChM), która w ciągu 24 godzin może doprowadzić do zgonu pacjenta. Może ona przebiegać, jako zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, sepsa albo sepsa i zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych łącznie. Ogółem sepsa występuje w 85 proc. przypadków inwazyjnej choroby meningokokowej.

Na świecie rozpoznawanych jest co roku 1,2 mln przypadków sepsy wywołanej przez meningokoki, 135 tys. kończy się zgonem. W Polsce notuje się ok. 200-300 przypadków rocznie.

Inwazyjna choroba meningkokowa może wystąpić u każdego bez względu na płeć i wiek. Jednak najbardziej niebezpieczna jest dla niemowląt (czyli dzieci do pierwszego roku życia), następnie u dzieci przed ukończeniem pięciu lat oraz u osób starszych, po 65. roku życia. Kolejną grupą zagrożoną IChM są nastolatki i młodzi dorośli. Ma to związek z tym, że przebywają często w większych skupiskach ludzi, np. na dyskotekach, w akademikach, koszarach, a ich zachowania sprzyjają przekazywaniu bakterii miedzy sobą – picie z tej samej butelki, jedzenie jednej kanapki, całowanie się.

- W większości przypadków ta choroba rozwija się u osób, które były uprzednio zdrowe i nie miały wyraźnych dolegliwości, ale szczególnie niebezpieczna jest dla dzieci i osób dorosłych, które mają choroby przewlekłe, onkologiczne, zaburzenia odporności – wymieniała dr Karney.

IChM cechuje się wysoką śmiertelnością - umiera jedna na pięć osób, która na nią zapada. U jednej trzeciej pacjentów, którzy ją przeszli, obserwuje się trwałe następstwa, takie jak: znaczne upośledzenie słuchu czy głuchota, amputacje placów lub całej kończyny w wyniku martwicy tkanek, w przyszłości mogą to być zaburzenia intelektualne, zaburzenia koncentracji uwagi czy problemy z nauką, a także napady drgawek, wodogłowie czy uszkodzenie różnych narządów.

Eksperci zwrócili uwagę, że w przypadku sepsy bardzo ważne jest szybkie rozpoznanie i podanie antybiotyku – najlepiej w pierwszej godzinie po postawieniu diagnozy. - Każda kolejna godzina opóźnienia w podaniu antybiotyku w przypadku sepsy zwiększa śmiertelność o 8 proc. - podkreślił prof. Kuebler.

Rozpoznanie sepsy, w tym sepsy meningokokowej nie jest jednak łatwe, zwłaszcza na początku, gdy objawy są bardzo mało specyficzne, zaznaczył specjalista. Są to: gorączka, dreszcze, złe samopoczucie, szybki oddech, szybkie bicie serca, ból głowy czy gardła, spocona skóra, pogorszenie kontaktu z otoczeniem. Objawy w miarę upływu czasu mogą się nasilać.

W przypadku sepsy nie ma żadnych swoistych wskaźników laboratoryjnych, które ułatwiają rozpoznanie. Diagnostyka opiera się głównie na obserwacji klinicznej pacjenta, zaznaczył prof. Kuebler.

Zdaniem dr Karney lekarzy powinna zaniepokoić informacja od mamy, że dziecko zachowuje się inaczej niż podczas poprzednich infekcji. - Dziecko może być senne, ale też rozdrażnione, może mieć nadwrażliwość na dotyk i nie chce być przytulane, czasem przeszkadza mu światło – tłumaczyła specjalistka. W przypadku sepsy trakcie rozwoju inwazyjnej choroby meningokokowej u dziecka dochodzi do pojawiania się wysypki w postaci wybroczyn na skórze.

Obecnie przeciw najważniejszym bakteriom wywołującym sepsę można się chronić przy pomocy szczepień. W polskim kalendarzu szczepień obowiązkowych znajdują się szczepienia przeciwko H. influenzae typu B i przeciwko pneumokokom. Szczepienia przeciwko meningokokom są w kalendarzu zalecane i rodzice muszą finansować je sami. W przypadku najmłodszych dzieci najważniejsze jest szczepienie przeciwko meningokokom typu B, które odpowiadają za IChM u ponad 80 proc. dzieci do pierwszego roku życia. W grupie nastolatków zalecane są przede wszystkim szczepienia przeciwko meningokokom typu C. Można też zastosować szczepionkę przeciwko czterem serotypom meningokoków – C, A, Y oraz W 135.