Mamy wcześniaków, zwłaszcza tych skrajnych, urodzonych przed 28. tygodniem ciąży, często słyszą pytanie: „córeczka czy synek?”. Jest ono zasadne, jeśli chcemy wiedzieć, jakie są szanse na przeżycie maleństwa oraz jak wielkie jest prawdopodobieństw, że dziecko będzie w pełni zdrowe. Okazuje się bowiem, że już na starcie życia kobiety mogą pochwalić się lepszym zdrowiem. To przede wszystkim zasługa żeńskich hormonów płciowych, które odgrywają znaczącą rolę w rozwoju płodu. Choć nie ma na to jednoznacznych dowodów, a i statystyki bywają różne, przyjęło się, że w niemowlęctwie dziewczynki rzadziej zapadają na poważne choroby niż chłopcy. Umieralność noworodków płci żeńskiej jest zaś niższa niż noworodków płci męskiej.

Reklama

Do tego małe dziewczynki w pierwszych miesiącach życia szybciej rozwijają się fizycznie, wcześniej zaczynają mówić, sprawniej zdobywają nowe umiejętności i usamodzielniają się. Pomagają im w tym świetnie rozwinięte zmysły. Kobiety słyszą lepiej niż mężczyźni, mają też bardziej wyczulone smak i węch, dobrze sobie radzą w ciemności. To wszystko pomaga im nie tylko w opiece nad dziećmi (co zapewne było pierwotną przyczyną lepszego rozwoju zmysłów), ale i codziennym funkcjonowaniu.

Na straży dobrego zdrowia kobiety stoją między innymi estrogeny. To właśnie im panie zawdzięczają ochronę przed schorzeniami układu sercowo-naczyniowego. Kiedy więc kobieta wchodzi w okres menopauzy i działanie estrogenów słabnie, pojawiają się kłopoty z sercem. Wówczas ryzyko przedwczesnej śmierci z powodu zawału serca i udaru mózgu jest u pań wyższe niż u panów.

Reklama

Zanim się to jednak stanie, kobiety mogą pochwalić się lepszą wytrzymałością na ból w porównaniu z mężczyznami. Udowodniono to w wielu niezależnych badaniach.

Na przykład naukowcy z University of California w San Francisco zaprosili do eksperymentu zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Poprosili wolontariuszy, by włożyli rękę do naczynia z wodą i lodem. Sprawdzali, kto wytrzyma dłużej. Okazało się, że kobiety gorzej znosiły ból i szybciej wyjmowały ręce z naczynia. Mężczyźni byli bardziej wytrwali i dłużej moczyli ręce w lodowatej wodzie. Według uczonych znaczącą rolę odgrywa rozmieszczenie receptorów bólowych na dłoniach. U panów jest ich przede wszystkim mniej niż u pań.

W innym badaniu sprawdzano, czy mężczyźni wytrzymaliby ból porodowy. W tym celu podłączono do ciała mężczyzn elektrody i wywoływano u nich skurcze porodowe. Panowie szybko, bo zaledwie po dwóch godzinach, przerwali eksperyment, błagając o odłączenie urządzeń.

Reklama

Uogólniając, mężczyźni lepiej znoszą krótki, nawet intensywny ból. Za to kobiety są w stanie wytrzymać długotrwały silny ból. Dzięki temu mogą przetrwać poród, który dla wielu mężczyzn byłby nie do przeżycia.

Warto odnotować fakt, że kobiety częściej niż mężczyźni trafiają do szpitala i przechodzą w nich operacje. Szacuje się, że zażywają więcej leków niż panowie. Dzieje się tak zapewne dlatego, że kobiety częściej poddają się badaniom profilaktycznym i bardziej dbają o zdrowie niż mężczyźni. Sumiennie przyjmują farmaceutyki, stosują się do zaleceń lekarzy. Kobiety troszczą się o swoje zdrowie, podczas gdy panowie chętniej prowadzą niehigieniczny tryb życia – palą papierosy, piją alkohol, nie odreagowują stresu i słabo śpią.

Czy to jest klucz do długiego życia? Bardzo prawdopodobne. Kobiety częściej dożywają sędziwych lat - osiągają prawie 82 lata, podczas gdy panowie tylko 74 lata.

Świat kobiet nie jest jednak do końca tak różowy. Panie cierpią na wiele chorób, które rzadko dotykają mężczyzn. Należą do nich m.in. żylaki, choroby tarczycy, wysiłkowe nietrzymanie moczu, osteoporoza. Częściej niż mężczyźni rozwijają się u nich schorzenia autoimmunologiczne – choroba Hashimoto, reumatoidalne zapalenie stawów. Dlaczego? Układ odpornościowy kobiet poddawany jest dobroczynnemu działaniu estrogenów, co przy okazji rozregulowuje go. Skutek? Organizm zaczyna zwalczać sam siebie, atakując na przykład tarczycę.

A jak jest z tzw. męską grypą? Czy ona w ogóle istnieje? Kobiety często narzekają na przeziębionych mężczyzn, że symulują poważną chorobę i kładą się do łóżka, podczas gdy one same nawet z grypą wykonują wszystkie obowiązki, jak gdyby nic im nie dolegało. Przyjrzeli się temu naukowcy (m.in. z amerykańskiego Massachusetts Institute of Technology) i zaobserwowali, że rzeczywiście panowie trudniej przechodzą infekcje. Winny jest testosteron, który osłabia układ odpornościowy. Dlatego w przypadku przeziębionych panów przyda się dodatkowe wsparcie, m.in. zadbanie o odpowiednią dawkę odpoczynku. W przeciwnym razie zwykły katar może skończyć się u nich zapaleniem płuc.