Specjalista mówił o tym we wtorek w Warszawie podczas seminarium na temat ogólnopolskiego programu profilaktyki w zakresie miażdżyc tętnic i chorób serca, adresowanego do osób z podwyższonymi czynnikami ryzyka, głównie z rodzinną hipercholesterolemią (hipercholesterolemia to podwyższone stężenie cholesterolu LDL we krwi), na którą - jak się ocenia - cierpi w Polsce 190 tysięcy osób.

Reklama

Program ten dopiero powstaje i jest wciąż na etapie zgłaszania uwag, propozycji i komentarzy – powiedział zastępca dyrektora Departamentu Funduszy Europejskich i e-Zdrowia w Ministerstwie Zdrowia (MZ) Krzysztof Górski. Ma być on realizowany z funduszy europejskich. Konkurs na realizację programu zostanie ogłoszony po zakończeniu konsultacji i uzyskaniu opinii Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.

Krzysztof Górski podkreślił, że głównym celem programu profilaktyki w zakresie miażdżyc tętnic i chorób serca jest zmniejszenie zachorowań i liczby zgonów z powodu schorzeń kardiologicznych.

Reklama

W najbliższych latach, mimo poprawy sytuacji epidemiologicznej, nadal będzie się zwiększać w naszym kraju liczba chorych oraz zgonów z powodów schorzeń kardiologicznych. W 2013 roku na skutek tych chorób zmarło w naszym kraju ponad 177 tysięcy osób, a w 2020 roku ich liczba przekroczy 200 tysięcy – powiedział profesor Zakliczyński.

Specjalista dodał, że jedną z głównych przyczyn wzrostu tych zachorowań poza nadciśnieniem tętniczym krwi jest zbyt duży poziom cholesterolu we krwi u znacznej części naszego społeczeństwa. – 90 procent Polaków obojga płci wykazuje co najmniej jeden czynnik ryzyka sercowo-naczyniowego – dodał.

Z danych programu ChUK (profilaktyki chorób układu krążenia) z lat 2014-2016 wynika, że podwyższony poziom cholesterolu (ponad 190 mg/dl) ma aż 55 naszych rodaków. Według badania NATPOL 2011 zbyt duży poziom tych lipidów wykazuje 18 milionów Polaków w wieku 18-79 lat, spośród których jedynie 6 procent jest skutecznie leczonych.

Rodzinna hipercholesterolemia jest szczególnie niebezpieczna, ponieważ aż 100-krotnie zwiększa ryzyko zgonu u osób młodych w wieku zaledwie 20-40 lat. Te osoby mogą mieć pierwszy zawał serca jeszcze przed 50. rokiem życia.

Podłożem tej choroby jest mutacja genu receptora-LDL, apolipoproteiny B lub genu PCSK9, które podwyższają stężenie cholesterolu już od najmłodszych lat, powodują jego odkładanie się w ścianach tętnic, co napędza rozwój miażdżycy tętnic. Skutkiem tego jest przyśpieszony rozwój choroby niedokrwiennej serca i miażdżycy oraz przedwczesny zawał serca lub udar mózgu.

Reklama

Zdecydowana większość osób z tymi mutacjami nie zdaje sobie sprawy ze swego schorzenia, może nawet nie wiedzieć, że ma podwyższony poziom cholesterolu, bo wiele osób go nie kontroluje lub lekceważy. Z danych przedstawionych na seminarium wynika, że nawet 99 proc. osób z hipercholesterolemią rodzinną nie jest zdiagnozowanych i leczonych, a pierwszym jej objawem jest już powikłanie schorzenia, czyli zawał serca lub udar mózgu.

Profesor Michał Zakliczyński powiedział, że program profilaktyki w zakresie miażdżyc tętnic i chorób serca ma służyć wykryciu osób w wieku produkcyjnym (18-65 lat) z wysokim i bardzo wysokim ryzykiem schorzeń kardiologicznych, w czym szczególna rolę powinny odgrywać placówki podstawowej opieki medycznej. Służyć temu mają wywiady, które przeprowadzą uczestniczący w programie lekarze POZ.

W razie podejrzenia hipercholesterolemii rodzinnej pacjent będzie kierowany na badania genetyczne, służące wykryciu mutacji podwyższającej poziom lipidów w krwi. W razie jej potwierdzenia, podobne testy genetyczne będą oferowane jego najbliższym krewnym (również w wieku produkcyjnym).

Choroba niedokrwienna serca jest najczęstszą bezpośrednią przyczyną zgonów wśród schorzeń sercowo-naczyniowych. Przypada na nią 23 procent wszystkich przypadków śmiertelnych z powodu tych chorób. Na drugim miejscu jest niewydolność serca (22 procent), na trzecim – miażdżyca (20 procent), a na czwartym – choroby naczyń mózgowych, na które przypada 19 procent zgonów sercowo-naczyniowych.
Na schorzenia kardiologiczne przypada ponad 21 procent wszystkich pierwszorazowych orzeczeń o niezdolności do pracy osób w wieku produkcyjnym. W 2013 roku przyznano je prawie 10 tysiącom osób, najczęściej w wieku 50-59 lat (ponad 58 procent), ale aż 27 procent było w wieku 30-49 lat. Choroby sercowo-naczyniowe jedynie nieznacznie wyprzedzają pod tym względem choroby nowotworowe, będące najczęstszą przyczyną pierwszorazowych orzeczeń o niezdolności do pracy.