Podczas konferencji przedstawiono m.in. wytyczne ekspertów pracujących na zlecenie MZ, jak dziennikarze powinni informować o samobójstwach.

Jak podkreślają eksperci, problem samobójstw w Polsce jest duży. W 2016 r. Komenda Główna Policji odnotowała 9 tys. 861 prób samobójczych, 5 tys. 405 osób odebrało sobie życie (w tym samym czasie w wypadkach drogowych zginęło ponad 3 tys. osób - PAP). Te dane są jednak niepełne. Statystyki nie uwzględniają bowiem wszystkich prób samobójczych, gdy interweniuje pogotowie ratunkowe oraz wielu sytuacji, kiedy w wyniku podjętej próby samobójczej dochodzi do ciężkiego kalectwa lub zgonu w szpitalu. Policjanci podkreślają, że takimi nieoczywistymi sytuacjami są np. wypadki, w których ktoś z niewyjaśnionych przyczyn zjeżdża na przeciwny pas ruchu i uderza w inny samochód.

Reklama

Psychiatrzy zaznaczają, że większość osób, które myślą o popełnieniu samobójstwa, waha się. Właśnie ten moment - na granicy - jest szczególnie niebezpieczny. Rozgłos medialny dotyczący samobójstw, niewłaściwie przekazywane informacji, opisywanie techniki stosowanej przy samobójstwie - może taką decyzję przyspieszyć.

Dlatego - jak mówił dr Krzysztof Ostaszewski z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie - tak ważne jest odpowiedzialne informowanie przez media o samobójstwach. - To może doprowadzić do zmniejszenia ich liczby, ważne jest też to, by zmniejszać stygmatyzację osób cierpiących na choroby psychiczne - dodał.

Reklama

Co to oznacza? Zdaniem ekspertów media powinny skupiać się na zjawisku i jego przyczynach - np. depresji. Inspiracją dla osób rozważających samobójstwo mogą być nawet opisy metod odebrania sobie życia, a także sensacyjne tytuły i zdjęcia ofiary.

Jednym z przykładów podawanych przez psychiatrów są m.in. samobójstwa znanych osób. Gdy w 1962 r. życie odebrała sobie Marilyn Monroe, gazety i telewizje podały wiele szczegółów tego tragicznego wydarzenia. Miesiąc później liczba samobójstw wzrosła o 12 proc. Podobny efekt przyniosło też samobójstwo polsko-amerykańskiego pisarza Jerzego Kosińskiego. Popełnił je w 1991 r., w szczególny sposób. Nagłośnienie samej metody jak również informacje, że jest skuteczna i bezbolesna spowodowały, że znalazło się wielu naśladowców.

Według wytycznych przygotowywanych przez roboczy zespół ds. prewencji samobójstw i depresji na zlecenie resortu zdrowia, dziennikarze nie powinni przedstawiać samobójcy jako bohatera, "który miał odwagę na taki czyn". - Taki sposób pisania o osobie, która targnęła się na życie powoduje, że dochodzi do pozytywnej identyfikacji – podkreślił prof. Radosław Pawelec, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego i dodaje, że doświadczenia innych krajów pokazują, iż zmiana sposobu opisywania samobójstw wpływa na dotyczące ich statystyki.

Reklama

Kolejną istotną kwestią jest to, by nie opisywać przypadku samobójczego jako czegoś, co jest niewytłumaczalne, ani też nie upraszczać zbytnio przekazu. Samobójstwo - jak zaznaczają psychiatrzy - nigdy nie jest skutkiem jednego czynnika czy zdarzenia. Dlatego nie można go wiązać jedynie z czynnikami takimi, jak: choroba fizyczna, psychiczna, nadużywanie środków psychoaktywnych, problemy rodzinne, konflikty interpersonalne i stresujące wydarzenia życiowe.

Zdaniem ekspertów media nie powinny też "tłumaczyć" samobójstw problemami osobistymi; takimi, jak przykładowo: bankructwo, oblanie egzaminu, czy molestowanie seksualne.

Warto natomiast informować m.in. o tym, że z depresją - jedną z głównych przyczyn samobójstw - można skutecznie walczyć. Zarówno poprzez terapię jak leczenia farmakologiczne. Takie pozytywne przykłady, wywiady z osobami znanymi, cenionymi, które mówią wprost, że chciały popełnić samobójstwo, ale poradziły sobie z tym, dają szansę na to, że osoby zmagające się z podobnym problemem szybciej trafią specjalisty.

Istotne jest też przekazywanie informacji o tym jak rozpoznać, że osoba nam bliska chce targnąć się na życie.

- Tak jak osoba z niewydolnością krążeniowo-oddechową sama sobie nie poradzi, tak osoba w kryzysie suicydalnym potrzebuje pomocy z zewnątrz. Boimy się udzielić pierwszej pomocy osobie, która przewróci się przed nami, tak samo boimy się udzielić pomocy osobie w kryzysie suicydalnym, w depresji. Nie wiemy jak rozmawiać, nie wiemy jak pomagać - mówił strażak psycholog Cezary Dobrodziej. Jak dodał, dlatego tak ważna jest prewencja i edukacja.

Z kolei rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Ciarka zaznaczył - m.in. na przykładzie "Niebieskiego Wieloryba" (nakłanianie poprzez internet młodych ludzi do m.in. okaleczania się i samobójstwa - PAP), że niewłaściwe informowanie, nadmierny rozgłos, traktowanie sprawy jak sensacji może zwiększać zainteresowanie i prowadzić do kolejnych tragedii.

Apelował też do mediów, by jeśli już decydują się o informowaniu o samobójstwach, robiły to "z wyczuciem" pamiętając o rodzinie osoby, która targnęła się na życie. - My też potrzebujemy czasu, by poinformować rodzinę. Pomyślcie państwo jakbyście się czuli, gdybyście o samobójstwie najbliższej osoby dowiedzieli się z mediów - dodał.

Z danych policji wynika, że w ubiegłym roku najwięcej prób samobójczych odnotowywano w woj. śląskim, małopolskim i mazowieckim. Zdecydowanie częściej na taki krok decydują się mężczyźni; stanowią też zdecydowaną większość wśród samobójców (według danych na 5 405 osób, które targnęły się na swoje życie 4 638 to byli mężczyźni, 767 kobiety - PAP).

Jeśli chodzi natomiast o grupy wiekowe, problem ten najczęściej dotyka ludzi młodych w wieku 25-29 lat i 30-34.