Specjalista zauważył, że różnego typu polipigułki są coraz częściej stosowane na całym świcie, ponieważ zwiększają skuteczność leczenia nadciśnienia. - W terapii tego schorzenia na ogół trzeba stosować co najmniej dwa leki, o różnych porach, co dla wielu chorych, szczególnie dla tych w starszym wieku, jest dość trudne – powiedział. W efekcie wielu chorych nie stosuje się do zaleceń lekarza.

Reklama

Prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego prof. Piotr Hoffman przypomniał, że nadciśnienie skutecznie leczone jest jedynie u 26 proc. Polaków, głównie z tego powodu, że wielu chorych nie stosuje się do zaleceń kardiologa. Tymczasem leki na nadciśnienie trzeba przyjmować do końca życia. Gdy zostanie ono wykryte u osoby w wieku 30-40 lat, oznacza to, że będzie musiała ona przyjmować leki przez kolejne co najmniej 30-40 lat.

Z ogłoszonych w 2011 r. badań stanu zdrowia Polaków NATPOL wynika, że u 9 proc. osób z wykrytym nadciśnieniem nie jest ono leczone, a u 36 proc. jest leczone, ale nieskutecznie. U prawie 30 proc. Polaków choroba ta nie została jeszcze rozpoznana. Osoby te albo nie kontrolowały jeszcze ciśnienie tętniczego krwi, albo zbadały sobie je wiele lat temu, tymczasem obecnie jest ono zbyt wysokie.

Reklama

Dr Aleksander Prejbisz z Kliniki Nadciśnienia Tętniczego Instytutu Kardiologii w Warszawie powiedział, że za nieprawidłowe uznaje się ciśnienie, które przekracza 140/90 mm Hg. Pomiar powinien być kilkukrotny, w różnych dniach i o różnych porach.

Zdaniem specjalisty po wykryciu zbyt wysokiego ciśnienia tętniczego należy jak najszybciej rozpocząć leczenie, które polega na przyjmowaniu leków. - Na początku można stosować tylko jeden lek, jednak coraz częściej terapię rozpoczyna się od zażywania dwóch leków. Niektórzy chorzy na późniejszym etapie choroby muszą stosować nawet cztery i więcej preparatów - pokreślił dr Prejbisz.

Reklama

Bardziej intensywne leczenia nadciśnienia, czyli mocniej obniżające ciśnienie, lepiej chroni przed udarem mózgu i zawałem serca. Z danych przedstawionych na konferencji wynika, że zmniejsza ono ryzyko zgon nawet o 25 proc. W Polsce leczenie skojarzone, kilkoma lekami, stosowane jest u 85 proc. chorych. Im więcej pacjenci muszą stosować leków, tym gorzej stosują się do zaleceń lekarza.

- Polipigułka ma tę zaletę, że zawiera dwa lub trzy różnego typu leki na nadciśnienie. Dzięki temu chory zażywa mniej leków, co z kolei o 21 poprawia przestrzeganie zaleceń, a o 54 proc. zwiększa wytrwałość terapeutyczną – podkreślił dr Prejbisz. O 20 proc. mniej jest również działań niepożądanych.

W Polsce polipigułki wciąż jednak rzadko są stosowane. Z danych przedstawionych na konferencji wynika, że zażywa je zaledwie 10 proc. osób z nadciśnieniem tętniczym, podczas gdy średnia europejska to 20 proc.

Dr Prejbisz twierdzi, że głównym powodem zbyt rzadkiego stosowania polipigułek są ograniczenia w ich refundacji. Na przykład nie można ich podawać od razu po wykryciu nadciśnienia. Leczenie trzeba zacząć od jednego leku, ale taka monoterapia nie zawsze jest skuteczna.

Dr Stefan Bogusławski z firmy badawczo-doradczej Sequence przedstawił wyliczenia, z których wynika, że rozszerzenie refundacji polipigułki w nadciśnieniu tętniczym pozwoliłoby zaoszczędzić w budżecie służby zdrowia 42 mln zł rocznie. Leki te poprawiłyby skuteczność leczenia, co z kolei zmniejszyłoby liczbę udarów mózgu i zawałów serca, mniejsza byłaby również kosztowna hospitalizacji chorych.