Po raz pierwszy od pięciu lat rząd przyjmie nowych pracowników w służbie medycznej. Mowa o niespełna 700 osobach, gdy tymczasem w greckich szpitalach brakuje 30 tysięcy specjalistów. - To, że dostaniemy 15 osób, kiedy brakuje nam 900 - to są czyste kpiny - oznajmił Ilijas Sioras, ordynator kliniki kardiologicznej w jednym z głównych ateńskich szpitali „Ewagelismos”. Podkreślił, że na tamtejszą izbę przyjęć przychodzi 1500 osób dziennie, z czego 200 trafia do szpitala i taka sytuacja nie może dłużej trwać, bo przypomina warunki pracy w strefie wojennej.

Reklama

Lekarz dodał, że wszystko to przez brak dotacji. W ciągu ostatnich lat zostały one zmniejszone o połowę. Obecnie przypada średnio jedna pielęgniarka na 40 pacjentów. Tragiczna jest także sytuacja, jeśli chodzi o wyposażenie szpitali. Brakuje leków niezbędnych dla zdrowia pacjentów i podstawowych materiałów, przez co wiele operacji nie może być przeprowadzanych.

Z greckiej służby zdrowia odeszło w ostatnich latach ponad 17 tysięcy pracowników, szacuje się, że w następnych miesiącach kolejnych kilka tysięcy przejdzie na emeryturę.