Wydawało mu się, że zażywanie ich jest niegroźne. Szybko jednak uzależnił się. - Przez dwa lata brałem non-stop. Spałem raz w tygodniu. Całe moje życie obracało się wokół tego, by zdobyć porcję dopalacza - wspomina chłopak. Dodaje, że nigdy nie miał problemów z ich kupnem. Wystarczyło wejść do internetu i złożyć zamówienie u dostawcy. - Umawiało się w konkretnym miejscu, podjeżdżało i dokonywało zakupów - mówi.

Reklama

Grzegorz od kilku miesięcy jest w Monarze na terapii. Jak mówi, jego celem jest normalne życie. Chce w przyszłości założyć rodzinę, podjąć pracę, wyprowadzić się na wieś. Wszystkich, którzy myślą o tym, żeby wziąć ostrzega, że trudno z tego wyjść. Dodaje, że teraz uczy się prawdziwego życia. - Moje dotychczasowe życie polegało na tym, że bawiłem się klockami. Kiedy przestałem się bawić, zacząłem ćpać. Nigdy nie poznałem prawdziwego, trzeźwego życia - z prawdziwymi uczuciami i emocjami. Teraz mam szansę i chcę ją wykorzystać - zaznacza.

Grzegorz trafił do Monaru, po tym, jak stracił pracę i mieszkanie.

Zdrowie dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>