Około miliona Polaków posiada specjalne konto, na którym można sprawdzić, ile kosztowało ich leczenie, u jakiego byli lekarza i jakie leki im sprzedała apteka. Posiadacz konta ZIP (zintegrowany informator pacjenta) dostaje też sygnał, czy jest ubezpieczony, czyli czy ma prawo do bezpłatnego leczenia.
Najliczniej z ZIP korzystają mieszkańcy Śląska, Mazowsza i Wielkopolski. Aby poszerzyć dostęp do tej usługi, NFZ od lipca tego roku umożliwił zakładanie kont osobom chorym, które nie mogą same pójść do urzędu. Wystarczy wypełnić pełnomocnictwo i przekazać komuś, kto złoży papier w siedzibie NFZ. Przez pośrednika uzyskają one hasło i login do konta, a następnie potwierdzą telefonicznie swoją wolę. Nowością jest także to, że za każdym razem, kiedy zmieni się status ubezpieczenia, system o tym powiadomi.
Choć najstarszy użytkownik ma 99 lat, posiadaczami ZIP są głównie osoby młode. W województwie łódzkim, aby zmienić tę sytuację, postawiono na współpracę z Latarnikami Polski Cyfrowej, którzy pomagają seniorom zakładać tego rodzaju konta w bibliotekach. – To miejsca, gdzie jest wiele starszych osób, a dostęp do internetu jest bezpłatny – tłumaczy rzeczniczka łódzkiego oddziału NFZ Anna Leder.
Reklama
ZIP to także bat na nieuczciwych lekarzy i placówki medyczne. Pacjent może automatycznie zgłosić do urzędu wykryte nieprawidłowości, np. dane o wizytach, których nigdy nie odbył. Następnie urzędnicy wyjaśniają, czy doszło do pomyłki, czy też lekarze z rozmysłem chcieli wyłudzić pieniądze. Z danych zebranych z ponad połowy oddziałów wynika, że urzędnikom udało się odzyskać ponad 1 mln zł.
Reklama
Najwięcej nieuczciwych lekarzy jest wśród stomatologów. W Łodzi u jednej z pacjentek świadczeniodawca rozliczył wykonanie protezy zębowej górnej, mimo że miała ona własne zęby. NFZ stracił na tym 1,3 tys. zł. Z kolei w jednym z gabinetów w Świętokrzyskiem stomatolog wykazał 41 wizyt, których fizycznie nie było. Jak podaje Beata Szczepanek, rzeczniczka oddziału, w sumie wpłynęło do nich 109 skarg na nieprawidłowości, z których cztery bada prokuratura.
W Zachodniopomorskiem stomatologów dotyczyło 101 z 243 zgłoszeń. Ale zdarzały się też takie sytuacje, jak ta, w której jeden z ojców odkrył, że jego córka była leczona psychiatrycznie, choć nie miała kłopotów psychicznych. Placówka otrzymała za leczenie ponad 5 tys. zł. W Opolskiem pacjentka zgłosiła, że nie kupowała gorsetu. Sprawę badała prokuratura, która stwierdziła, że został sfałszowany nie tylko jej podpis, ale także zlecenie lekarza. Osoba, która dopuściła się przestępstwa, została skazana na 14 miesięcy więzienia w zawieszeniu. Z kolei w Małopolsce – jak tłumaczy Aleksandra Kwiecień z oddziału w Krakowie – najwięcej zgłoszeń dotyczy aptek; pacjenci twierdzą, że nie kupowali leków w danej placówce.
Jeśli kontrola wykaże takie nieprawidłowości, placówki muszą zwrócić nienależne pieniądze. W ostateczności mogą nawet stracić kontrakt z NFZ. Część spraw okazuje się zwykłym błędem w numerze PESEL, ale część jest ewidentnym naruszeniem prawa. Kilkudziesięcioma przypadkami zajęła się prokuratura. I tak np. w Lubuskiem do prokuratury zgłoszono dziesięć przypadków. – Chodziło o podrabianie podpisów, bezprawne wykorzystywanie danych osobowych, fałszowanie dokumentacji medycznej – tłumaczy Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka oddziału.
Najwięcej, aż 735 tys. zł, udało się odzyskać w województwie podkarpackim. – Chodzi przede wszystkim o leczenie zębów. Nie tylko rozliczano z nami fikcyjne wizyty, ale np. lekarze kazali płacić pacjentowi za zabiegi, za które jednocześnie otrzymywali refundację z funduszu – tłumaczy Marek Jakubowski, rzecznik oddziału podkarpackiego. Na Dolnym Śląsku odzyskano 157,4 tys. zł, a w przypadku pozostałych oddziałów udało się odzyskać po kilkadziesiąt tysięcy złotych: w Małopolsce 13,2 tys., w Lubuskiem 28,3 tys., na Śląsku 35,9 tys., w Świętokrzyskiem 38,2 tys., w Zachodniopomorskiem 47 tys., w Wielkopolsce 53 tys., a w Łódzkiem 59,6 tys. Urzędnicy liczą, że kwoty te będą wyższe. Do tego jednak potrzeba większego upowszechnienia kont ZIP.