O zirytowanych pacjentach przed olsztyńską przychodnią donosi Polskie Radio, jednak podobne sytuacje mają miejsce w całej Polsce. Wszędzie tam, gdzie lekarze nie zawarli umów z NFZ na ten rok.

Reklama

Co piąty lekarz podstawowej opieki zdrowotnej nie podpisał kontraktu na leczenie w 2015 roku. Rzeczniczka Narodowego Funduszu Zdrowia Agnieszka Gołąbek powiedziała w TVP Info, że umowy nadal spływają. - Czekamy na te, które zostały wysłane pocztą lub kurierem - poinformowała. Dodała, że Fundusz zbiera dane i przygotowuje raport na ten temat.

Agnieszka Gołąbek dodała, że informacje o tym, która przychodnia pracuje, a która nie przyjmuje pacjentów można znaleźć na stronach internetowych NFZ lub dzwoniąc na infolinie. Dla osób starszych, które nie mają dostępu do internetu numery telefonów są również podawane w lokalnej prasie i regionalnej telewizji na paskach, które pojawiają się na ekranie.

Największe problemy z dostaniem się do lekarza mogą mieć pacjenci między innymi w województwach: opolskim, lubuskim, warmińsko- mazurskim.

CZYTAJ TAKŻE: Arłukowicz uspokaja: plan B i cztery scenariusze dla pacjentów lekarzy rodzinnych>>>

Reklama

Przychodnie zamknięte, pacjenci zdezorientowani

Według informacji NFZ z 31 grudnia, 246 świadczeniodawców w lubelskiem nie podpisało kontraktów na ten rok. To głównie duże przychodnie, w których leczy się ponad połowa mieszkańców regionu.

W Zamościu umowy podpisało tylko kilkanaście podmiotów. Problem może być też w Biłgoraju, bo poza szpitalem, pacjenci mogą szukać pomocy u lekarzy pierwszego kontaktu tylko w jednej poradni. W Puławach i Rykach wszystkie przychodnie podpisały umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia.

Reklama

W powiecie puławskim w wielu miejscowościach drzwi gabinetów lekarzy rodzinnych będą jednak zamknięte. Chodzi między innymi o Janowiec, Nałęczów, Kazimierz Dolny, Kurów, Wąwolnicę, Markuszów i Końskowolę - wynika z informacji NFZ. Tylko trzy przychodnie w Białej Podlaskiej przyjmują dziś pacjentów. Chorzy, którzy nie mogą uzyskać porady lekarskiej, są kierowani do szpitalnego oddziału ratunkowego.

W Radomiu ponad połowa przychodni jest dziś zamknięta. Trwają negocjacje z Narodowym Funduszem Zdrowia, a na razie pacjenci mają małe szanse na wizytę u lekarza czy zrobienie badań. Dotychczas z 29 przychodni w Radomiu umowy podpisało 12. Tu wszystko funkcjonuje normalnie. Rejestracja i przyjmowanie chorych odbywa się tam bez problemów. W pozostałych - drzwi są zamknięte, a pacjenci rozczarowani.

Na Podlasiu powinna być otwarta nieco ponad połowa gabinetów podstawowej opieki zdrowotnej. Na 311 gabinetów aneksy do umów ma podpisanych 159. Także w największych miastach województwa powinna być otwarta połowa gabinetów lekarskich. W Białymstoku na 67 przychodni rodzinnych umowy na ten rok przedłużyło 32. W Łomży umowy ma 16 gabinetów z 34-ech, a w Suwałkach 7 z 13-tu. NFZ przypomina, że pacjenci, zapisani do przychodni, które dzisiaj są zamknięte, mogą korzystać z pozostałych czynnych placówek POZ w pobliżu miejsca zamieszkania. Ich lista znajduje się na stronie www.nfz-bialystok.pl. Dostępnych jest także 17 dodatkowych punktów POZ znajdujących się przy szpitalnych oddziałach ratunkowych, izbach przyjęć i wybranych ambulatoriach nocnej i świątecznej opieki lekarskiej.

W Zakopanem wszystkie przychodnie podpisały umowy z NFZ. Jednak tamtejsi lekarze rodzinni krytykują działania ministerstwa zdrowia, określając je jako "ubój rytualny" podstawowej opieki zdrowotnej. "Zostaliśmy postawieni pod ścianą" - tak zakopiańscy lekarze rodzinni określają podpisanie kontraktów na rok 2015 z Narodowym Funduszem Zdrowia. Nie kryją też swojego rozgoryczenia po ostrych słowach ministra zdrowia kierowanych pod ich adresem. Lekarze rodzinni mówią, że ostatnie decyzje spowodują, iż przychodnie będą powoli się zadłużać, a to w konsekwencji odbije się na pacjentach. Urzędnicy dodali lekarzom obowiązków, ale nie zrekompensowali tego finansowo. Tak jest między innymi ze skierowaniami na badania specjalistyczne. Lekarze rodzinni obecnie na każde żądanie pacjenta będą musieli wypisywać skierowania np. na badania analityczne. Tymczasem NFZ nie płaci za każde zlecone badanie. Lekarz rodzinny musi więc zapłacić za nie ze stałego budżetu przychodni.

Zamiast lekarza rodzinnego izba przyjęć lub SOR

Zamiast lekarza rodzinnego - izba przyjęć, Szpitalny Oddział Ratunkowy lub nocna pomoc lekarska. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz poinformował wczoraj, że 80 procent lekarzy rodzinnych jest objętych kontraktami. Umów nie podpisują głównie członkowie Porozumienia Zielonogórskiego.

Tym pacjentom, którzy zastaną dziś zamknięte drzwi gabinetu swego lekarza, minister proponuje szpital w postaci izby przyjęć czy Szpitalnego Oddziału Ratunkowego lub nocną pomoc lekarską, która w niektórych powiatach ma być czynna całą dobę. Zapewnia, że Narodowy Fundusz Zdrowia sfinansuje każdą taką wizytę ubezpieczonego pacjenta.

Minister namawia pacjentów na odchodzenie od lekarzy, którzy zamknęli swoje gabinety. Każdy pacjent, ma prawo bezpłatnie zmienić lekarza rodzinnego trzy razu w roku.

Wystarczy wypełnić deklarację i złożyć ją u lekarza, który ma otwartą przychodnię - radzi szef resortu.

Problem w tym, że nie ma nadmiaru lekarzy rodzinnych, a szpitalne izby przyjęć czy SOR-y są teraz zwykle przepełnione.