Wirus eboli przywędrował do Stanów Zjednoczonych za sprawą Liberyjczyka, który we wrześniu przyleciał do Teksasu. Zakaziły się od niego dwie pielęgniarki, być może będą kolejne przypadki. Strach Amerykanów przed ebolą oraz trwająca właśnie kampania wyborcza do Kongresu sprawiają, że wielu polityków zażądało zamknięcia granic USA dla osób z krajów afrykańskich dotkniętych epidemią eboli. Postulat ten zgłaszają nie tylko Republikanie ale również niektórzy Demokraci, którzy obawiają się utraty poparcia wyborców. Według ekspertów zamknięcie granic nie przyniesie niczego dobrego. Wręcz przeciwnie. Może ono sprawić, że niektórzy pasażerowie nie będą się przyznawać skąd przylecieli. Jednocześnie trudniejsze stanie się niesienie pomocy krajom afrykańskim.

Reklama

Barack Obama uważa postulaty zamknięcia granic za tanią grę na lękach Amerykanów. W sobotni wieczór prezydent USA spotkał się z doradcami do spraw bezpieczeństwa i zdrowia. Podczas spotkania skupiono się na tym jak lepiej identyfikować a potem monitorować osoby zagrożone wirusem.