Dowodem miałaby być śmierć brytyjskiej biznesmenki, przewiezionej wczoraj do szpitala w Skopje w Macedonii z symptomami eboli: wymiotami, krwawieniem wewnętrznym i wysoką gorączką. Chora, której nazwiska nie ujawniono, zmarła dwie godziny po przyjęciu do szpitala. Towarzyszący jej Brytyjczyk został poddany kwarantannie wraz z gośćmi hotelu, w którym się zatrzymali. Zmarła przyleciała do Skopje z Wielkiej Brytanii 2 października, a więc już zarażona wirusem eboli, którego inkubacja trwa trzy tygodnie. Rodzi to podejrzenia, że wirus eboli jest już obecny w Wielkiej Brytanii. Przenosi się wprawdzie tylko przez bezpośredni kontakt z potem, śliną lub odchodami chorego, ale wiadomo, że wirus dostaje się również do organizmów zwierząt.

Reklama

Podczas poprzedniej epidemii eboli w Kongo niemal co czwarty badany pies w zaatakowanych wsiach miał we krwi przeciwciała świadczące, że zwalczył wirusa. To z tego powodu w Madrycie uśpiono psa chorej pielęgniarki, w którego obronie rozpisano internetową petycję. Jeśli wirus eboli dotarł więc do Wielkiej Brytanii i jeśli atakuje również zwierzęta, jego opanowanie może być bardzo trudne.