Szpital Śląski w Cieszynie otrzymał akredytację we wrześniu, a wraz z nią obietnicę bezpośrednio od ówczesnej minister Ewy Kopacz, że ich tegoroczne kontraktowanie może wzrosnąć nawet o 3 proc. Wczoraj pracownicy szpitala i mieszkańcy Cieszyna protestowali przed siedzibą lokalnego oddziału NFZ, bowiem kontrakty nie tylko nie wzrosły, ale radykalnie zmalały. – Oddział anestezjologii i intensywnej terapii otrzymał 12 punktów, czyli 624 zł na cały rok. Za to nie da się przyjąć nawet jednego pacjenta – mówi Dariusz Babik, rzecznik prasowy Szpitala Śląskiego.
To niejedyny przypadek. Dyrektor szpitala w Starachowicach Jolanta Kręcka, prezes Ogólnopolskiego Zrzeszenia Szpitali Akredytowanych, wylicza, że po akredytacji, którą jej placówka uzyskała rok temu, ich wydatki wzrosły o 300 tys. złotych. – Wydajemy więcej niż przed akredytacją. O 50 proc. wzrosło zużycie sprzętu jednorazowego, jak np. strzykawek – wylicza Kręcka. Ponadto z powodu akredytacji rośnie liczba pacjentów zainteresowanych usługami szpitali. To jednak nie przynosi zysków, lecz wręcz odwrotnie – ponieważ liczba chorych, których mogą przyjąć, jest ograniczona – obciąża kosztami za nadwykonania. A zwroty za nie trudno później wynegocjować od NFZ.

Trwa ładowanie wpisu

Potwierdza to Agnieszka Pachciarz, prezes Pleszewskiego Centrum Medycznego. – Zjeżdżają się do nas pacjenci spoza województwa, w efekcie wartość nadwykonań w tym roku wyniosła 8 mln złotych – mówi. I dodaje, że utrzymanie jakości, której wymaga Komisja Akredytacyjna, jest bardzo kosztowna. Dla przykładu: zapobieganie epidemiom szpitalnym na takim poziomie, jaki ustanawiają standardy, wymaga m.in. czyszczenie sprzętu. Samo czyszczenie wentylacji kosztuje 20 tys. zł. – Wydatki na polepszenie standardu jednak nie zwracają się w lepszym finansowaniu z NFZ.
Reklama
Barbara Kutryba z Centrum Monitorowania Jakości, jednostki Ministerstwa Zdrowia, która nadzoruje przyznawanie certyfikatów, potwierdza, że akredytowana placówka powinna być za to gratyfikowana. – I tak było kiedyś, kiedy istniały kasy chorych. Potem z tego zrezygnowano – mówi Kutryba. I dodaje, że od lat mówi się o nagradzaniu takich placówek. Ministerstwo pracowało nad ustawą o jakości w ochronie zdrowia. Jednak nie weszła ona w życie za czasów minister Kopacz. Minister Bartosz Arłukowicz już zapowiedział, że to jeden z jego priorytetów, żeby pieniądze szły za jakością. – Mamy nadzieję, że te obietnice zrealizuje – mówi Kręcka. Jej stowarzyszenie chce przesłać do ministerstwa swoje propozycje: jedna z nich to podniesienie wyceny punktu o 1,2 proc. lub zwiększenie kontraktowania tym szpitalom, które mają certyfikat. Akredytowanych szpitali w Polsce jest 104.
Reklama
"DGP" przypomina
Certyfikaty akredytacyjne przyznaje Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia, które jest jednostką resortu zdrowia. Aby uzyskać akredytację, szpitale muszą spełnić określone standardy. Poszczególnym standardom przypisywane są punkty, a dodatkowo dla każdego z nich określana jest waga pozwalająca na określenie ich spełnienia w procentach. Do uzyskania akredytacji niezbędne jest spełnienie przynajmniej 75 proc. standardów. O przyznaniu akredytacji decyduje specjalnie powołana rada akredytacyjna. Za zyskanie certyfikatu należy płacić. Opłaty, w zależności od wielkości szpitala, mogą wynosić nawet 45 tys. złotych.