Dokument opublikowało pismo "BMC Publilc Healt", omawiano go także podczas konferencji Europejskiego Towarzystwa Chorób Płuc (ERS), która pod koniec września odbyła się w Amsterdamie. Badaniami objęto ponad 2,4 tys. osób w wieku 45-67 lat zamieszkałych w Brazylii, Chinach, Niemczech, Turcji, Wielkiej Brytanii i USA.

Reklama



Wcześniejszy raport, opublikowany w 2009 r., ujawnił, że na POChP choruje na całym świecie 210 mln ludzi, ale tylko u co drugiego chorego schorzenia zostało wykryte. Jako przykład podano USA, gdzie jest 12 mln chorych, ale u połowy z nich choroba nie została jeszcze zdiagnozowana.

"Wyniki najnowszego raportu są niepokojące, gdyż w krajach uprzemysłowionych, osoby w wieku 40-65 lat stanowią jedną czwartą populacji świata i przypada na nie aż dwie trzecie wszystkich dochodów" - twierdzi Monica Fletcher, szefowa European Lung Foudation.

Reklama

POChP jest jedną z głównych przyczyn niezdolności do pracy. Z tegorocznego raportu wynika, że aż 40 proc. chorych na to schorzenie jest zmuszonych przejść na rentę z powodu nasilenia się choroby. Średnia wieku tych osób nie przekraczała 54 lat. Chorzy ponoszą też straty z powodu utraty dochodów na skutek wcześniejszego przejścia na rentę. Wyliczono, że w badanych krajach każdy pacjent w ciągu całego życia średnio traci w związku z tym aż 316 tys. dol.

"Chory, który cierpi na POChP, czuje się starszy i bardziej schorowany" - powiedział PAP John W. Walsh, prezes CODP Foundation, który od 1989 r. choruje na uwarunkowaną genetycznie przewlekłą obturacyjną chorobę płuc.



Reklama

Choroba powoduje bowiem ogólne wyniszczenie organizmu, a często występuje także z innymi chorobami, takimi jak osteoporoza, choroby serca i cukrzyca, które dodatkowo pogarszają stan zdrowia chorych. "Nic dziwnego, że wielu pacjentów jest przygnębionych, sfrustrowanych i wpada z tego powodu w depresję" - podkreślił John Walsh.

Z raportu wynika, że aż 60 proc. chorych obawia się o swą przyszłość, a 22 proc. w codziennym życiu jest zdanych na pomoc najbliższych lub przyjaciół.

POChP, często mylona z astmą, polega na nieodwracalnym ograniczeniu przepływu powietrza przez drogi oddechowe. Powstaje na skutek przewlekłego zapalenia oskrzeli i oskrzelików oraz rozedmy płuc. Objawem tego jest duszność, której mogą towarzyszyć świszczący oddech, uczucie ciasnoty w klatce piersiowej oraz uporczywy, produktywny lub bezproduktywny kaszel.

Głównym tego powodem jest dym tytoniowy (w Polsce aż 36 proc. osób pali papierosy - PAP). Monica Fletcher twierdzi, że nawet gdyby wszyscy palacze na świecie już teraz pozbyli się swego nałogu, zachorowalność na POChP nadal zwiększałaby się przez następne 20 lat, szczególnie w krajach rozwijających się. "Niestety, aż 47 proc. pacjentów z umiarkowana postacią obturacyjnej choroby płuc, nadal pali papierosy" - podkreśla Fletcher.



Na POChP mogą też zachorować osoby, które nigdy nie paliły. Z raportu wynika, że wśród chorych jest od 25 do 45 proc. osób, które nie były uzależnione od nikotyny. Są to głównie tzw. bierni palacze oraz ci, którzy przez wiele lat byli narażenie na niekorzystne czynniki środowiskowe, takie jak pyły przemysłowe i różne substancje chemiczne.

W Polsce na podstawie badań spirometrycznych szacuje się, że jedna piąta osób powyżej 40. roku życia wykazuje objawy POChP, a choruje na nią ponad 2 mln osób. Dane te przedstawiono podczas spotkania Global Alliance Against Chronic Respiratory Diseases - inicjatywy Światowej Organizacji Zdrowia, które pod koniec września odbyło się w Warszawie.

Raport "COPD Uncovered" prognozuje, że w 2020 r. POChP będzie trzecią przyczyną zgonów po chorobach układu krążenia i nowotworowych.